Poczułem lekkie ukucie i potem dźwięk przypominający siorbanie przez rurkę jakiś napój. Spróbowałem się wyrwać lecz rudowłosa mnie przycisnęła mocniej do podłogi. Po chwili dziewczyna podniosła się do pozycji siedzącej lecz dalej nie schodziła ze mnie. Z jej prawego kącika ust poleciała małą stróżka szkarłatnej cieczy nazywanej krwią. Rika kiedy zauważyła że spoglądałem cały czas na lecącą krew z jej ust wytarła się rękawem swojej bluzy. Odruchowo złapałem się za miejsce gdzie dziewczyna się biła swymi kłami. " I tak się dzieje kiedy się chcę komuś oddać bransoletkę? Super, to wiem że nigdy nikomu mam nie oddawać bransoletki bo się na ciebie rzuci i ci wbije zęby w kark." Przebiegła mi taka myśl i której chyba się posłucham bo nie chcę być darmowym barem dla wapirówych stworów. Naprawdę to ja jestem czarnym kotem.
- Przepraszam, ale mogłabyś łaskawie ze mnie zejść?- Zapytałem z nutą sarkazmu w głosie. Rikanane cicho zeszła ze mnie i stanęła przede mną spoglądając na mnie swymi niespotykanymi za często oczami. Uśmiechnęła z satysfakcją i wyciągnęła w moją stronę swą rękę w geście pomocy. Prychnąłem cicho " Najpierw skacze na mnie i żłopie moją krew a teraz mi chcę pomóc stać? Chyba jestem z innej planety..." Nie skorzystałem z pomocy a samodzielnie podniosłem się i od trzepałem warstwę kurzu która przyczepiła się do mych spodni i płaszczu, pewnie jeszcze z magazynku. Ręka dziewczyny a raczej dziewczyno podobnego czegoś zaczęła się powoli wycofywać. Lecz satysfakcja z ust Riki nie schodziła ani na moment. Przewróciłem teatralnie oczami w drogą stronę żeby na nią nie spoglądać. Spojrzałem na bransoletkę którą przez ten cały czas trzymałem w prawej ręce. Powinna wyglądać tak klik lecz kółeczko które łączyło część która powinna być założona w okół palca środkowego i niebieski kamyczek z złotymi znaczeniami się wygięło i z tego powodu bransoletka się rozerwała. " Da się to szybko naprawić" pomyślałem optymistycznie, jednocześnie wygiąłem kółeczko bardziej i przełożyłem przez dziurki pomiędzy którymi miał się znajdować. Przycisnąłem kółko palcami tak że się zgięło tak że połączyło ponownie ze sobą bransoletkę. Byłem tak zajęty naprawianiem bransoletki że nie zauważyłem że Rikanane podeszła do mnie strasznie blisko i że mi się przez cały czas przyglądała.
- Dzięki.- Podziękowała uśmiechając się lekko. Ona to chyba naprawdę się mnie uczepiła no. Nic nie mówiąc oddałem już naprawioną ozdobę. Przypominając sobie o tym że dziewczyna odpięła guziki mojego płaszczu szybkim ruchem je zapiąłem. Poprawiłem się i ruszyłem ku drzwiom lecz zostałem zatrzymany przez Rikę. Spojrzałem na nią z spode łba, czego ona może ode mnie chcieć znowu? Nie rozumiem o co jej chodzi, najpierw uprowadza mnie tylko żeby zobaczyć czy mam cycki a potem wbija się w mój kark i wypiła moją krew!
- Chciałbyś pójść na spacer?- Zapytała przechylając głowę w lewą stronę jednocześnie uśmiechając się lekko. Zastanowiłem się przez chwilę.... Pójść z zboczoną wapirzycą na spacer do lasu... Nie podoba mi się to i to w cale.
- No chodź !- Złapała mnie za rękę i wybiegliśmy z pokoju. " Mam chyba Déjà vu" powiedziałem do siebie w umyślę.
< Rika ? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz