sobota, 25 czerwca 2016

Od Rikanane CD Vikotra

Przewracam oczami na to wszystko. Chłopak zdaje się być niedostępny na wszystko, co robię. Albo gej albo aseksualny. Posyłam mu swój podejrzany uśmiech i przyjmuję pozę niewiniątka.
- Viktor, powiadasz? Ładne imię, nazwisko też niczego sobie. Sądząc po Twoim akcencie oraz po danych osobowych, jesteś stuprocentowym Rosjaninem. Jednak coś mi tu nie pasuje... Będziesz Viciu, dobra? - dotykam jego policzka.
- Wal się. - mówi, ściągając moją rączkę ze swojego polika.
- Chętnie, ale nie mam niestety z kim. A z ruskami mi się nie widzi d*mać.
Wzruszam ramionami i wychodzę z tego przeklętego schowka. Znów zaczynam się garbić, chowam ręce ponownie w kieszenie, kieruję się w swoją stronę. Ten rusek też już zamierza odejść, zatrzymuję go słowami:
- Nawet jeśli nie ma w Tobie nic ciekawego, fajnie by było mieć Cię za przyjaciela. Jakby było Ci samotnie, zapraszam do pokoju dziewcząt nr 2. Chętnie posłucham Twoich wyżaleń oraz opowieści.
Posyłam mu ciepły, przyjazny uśmiech, ruszam w stronę pokoju. Własne zachowanie mnie dziwi, dlaczego jestem dla kogoś takiego miła. Pewnie to dlatego, że gra niedostępnego, w końcu takich najlepiej się zdobywa. Podobno.
Po pewnym czasie znajduję się przed żeńskimi pokojami, wchodzę do tego właściwego. Od razu osuwam się na ziemię z niewiadomego mi powodu. Czej, może doczłapię do łóżka, bo podnieść się nie mogę. W połowie drogi rozlega się pukanie do drzwi. Wzdycham cichutko, może ten ktoś pomoże. Zwracam głowę w stronę wejścia, przyglądam się, jak do pokoju wchodzi Viktor.
- Ej, zerwała Ci się bransoletka, więc ją przyniosłem.. - mówi, machając bransoletką - Co Ty odwalasz?
- Nie pytaj.. -patrzę na bransoletkę, to pewnie tego tak opadłam z sił- Może byś mi pomógł, co?
Viciu niechętnie wchodzi do środka, podchodzi do mnie.
- Wiem, że najchetniej byś mnie dobił, ale by Cię wywalono.
Spoglądam na miejsce, gdzie powinien mieć szyję. Przełykam nerwowo ślinę,moje dłonie zaczynają się trząść. No chyba nie. Instynkty każą mi go powalić, zatem to robię. Kładę się na nim, rozpinam mu płaszcz tak, by odsłaniał szyję.
- Przepraszam... - mówię drżącym głosem, następnie wpijam się w jego żyłę na szyi.

< Viciu? Nie zabijaj plz ;-; >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz