Słysząc krzyki dziewczyn, postanowiłam zobaczyć, co się w ogóle stało. Wzięłam ręcznik, a widząc dużego węża i jakiegoś leszcza w zbroi, czy czymśtam, wyciągnęłam spod ręcznika broń i strzeliłam w tył głowy stwora.
-Dosyć tego pierdolenia-burknęłam, znów strzelając. Kiedy wąż się odwrócił, trafiłam go prosto w oko. To był jego słaby punkt. Upadł na ziemię, a wtedy przygniotłam go wazonem z roślinką, który stał niedaleko.
-Nie fatyguj się, "wojowniku"-odezwałam się do ziomka w zbroi. Nic nie wywarło na mnie zbyt dużego wrażenia. Do czasu. A konkretnie do momentu, kiedy zorientowałam się, że w zbroi siedzi sobie REIK, a moje szczęście sprawiło, że zaczął mi się zsuwać ręcznik. Pisnęłam ze strachu i wybiegłam z szatni, po czym wróciłam do źródeł, cała czerwona. Dziewczyny zaczęły wychodzić z szatni, dziękując mi za inicjatywę. Nagle zauważyłam, że na dachu, który był na ścianie, która dzieli męską i damską część, ktoś siedział. Znów chwyciłam broń i wycelowałam w tamtego kolesia plastikową kulką. Koleś bezceremonialnie zatoczył się do przodu, spadając na ziemię w damskiej łaźni. Nikt go nie widział, oprócz mnie. Ciekawe, czemu nie zdziwiło mnie, kiedy się okazało, że tą osobą był Reik z owiniętym w pasie ręcznikiem.
<Reik?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz