Spałam słodko. Byłam wtulona w coś miękkiego. Było mi ciepło lecz promienie słoneczne mi przeszkodziły w dalszym spaniu. Otworzyłam oczy i je przetarłam. Powoli podnosiłam się i moim oczom ukazała się ręka leżąca na mojej piersi. Odwróciłam głowę i obok mnie leżał Lucypher. Zaczerwieniłam się i z piskiem zrzuciłam go z łóżka. Chłopak szybko się obudził. Spojrzał na mnie i się złowieszczo uśmiechał. Nadal się czerwieniłam.
- No witaj mała. - Powiedział i wstał.
Zamachnęłam się i uderzyłam go tak mocno z liścia, że położył się na moim łóżku. Po paru sekundach miał czerwony ślad po moim uderzeniu. Należało mu się. Wstałam i podeszłam do szafy.
- To bolało!
- I dobrze! Nie trzeba było kłaść ręki na mojej piersi!
Zrobił znowu ten swój uśmiech. Boże... Zabrałam z szafy ciuchy i poszłam do łazienki. Weszłam i się zamknęłam. Przebrałam się i wyszłam. Spojrzałam na chłopaka, który nadal leżał na moim łóżku.
- Wiesz, że są lekcje?
- Wiem.
- To może pójdziesz do siebie?
Chłopak wstał i kierował się do wyjścia kiedy się zatrzymał i ucałował moją rękę. Boże co za debil... Zabrałam książki i poszłam pod salę, w której miałam mieć lekcję. Weszłam i usiadłam do ławki. Wyjęłam książki i zaczęłam czytać. Kiedy ktoś obok mnie usiadł. Spojrzałam się na niego. Był to chłopak. Chyba w moim wieku.
- Hej. - Powiedział chłopak.
- Cześć...
- Co jest? Nie cieszysz sie, iż tu usiadłem?
- Nie...
- No to sory mała ale ja tu będę i też na innych siedzieć z tobą. - Zaczął się złowieszczo uśmiechać.
Kurna kolejny dupek co się podlizuje? Czemu ten świat jest dla mnie zły? A no tak ... Jestem upadłą. Co mi tam niech se siedzi. Lecz bardziej chciałam by Lucypher usiadł obok...
<Lucuś? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz