Wychodzę z taksówki, a raczej zostaję z niej siłą wyciągnięta przez
Kuro. Nie chce mi się tam iść, ale może to okazja na poznanie nowych
osób oraz nauczenie się przydatnych rzeczy, takich jak gotowanie czy
wojowanie mieczem. Nagle brat podaje mi moją walizkę i popycha do
przodu,śmiejąc się pod nosem. Rumienię się ze złości, idę o wiele
śmielej niż wcześniej, by pokazać bratu że dam sobie radę bez niego.
- Zostaw mnie już, sama sobie poradzę, głupku! - krzyczę do niego,
mknę bez pożegnania w stronę budynku szkoły. Ledwie co taszczę swoją
miętową walizkę, trochę przecież waży. Chwieję się po bokach, oglądam
się za siebie. Ten czarnowłosy głupek stoi z wrednym uśmiechem i macha
do mnie. Wystawiam do niego język na pożegnanie, odwracam się z
powrotem, ruszam dalej. Rozglądam się wokół, śliczny ten budynek i do
tego taki duży! Nagle zawiewa silny wiatr, który rozplątuje moje
włosy z uścisku gumki, po chwili wokół mnie panuje busz z włosów. Za to
moja sukienka unosi się zbytnio ku górze. Wiem, że w tej chwili wyglądam
jak półtora nieszczęścia. Szybko wchodzę do budynku, nie chcę żeby
ktokolwiek mnie tak zobaczył. Wewnatrz tak samo pusto jak na zewnątrz.
Może mają lekcje... Idąc, specjalnie stukam swoimi obcasikami o lśniącą
podłogę i nucę dziecięcą kołysankę pod nosem. Kosmyki włosów niesfornie
opadają mi na twarz, ledwie co widzę. Szukam jakiegoś pokoju dyrektora
czy czegoś. Po chwili wpadam na kogoś, warczę cicho pod nosem. Uspokajam
się cicho.
- Przepraszam.. Czy wiesz może gdzie znajduje się gabinet dyrektora? Jeżeli wiesz, to czy mógłbyś mnie tam zaprowadzić?
Przekonująco uśmiecham się w stronę nieznajomego. Podnoszę głowę i
dostaję lekkiego szoku. Natychmiast posyłam dawnemu przyjacielowi
szeroki usmiech.
<Misaki? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz