sobota, 25 czerwca 2016

Od Iry

Festiwal kulturowy? Jedyne takie wydarzenie zostało odhaczone na liście rzeczy zatytułowanej “OBOWIĄZKOWO DO ZROBIENIA”. Wisiała ona na korkowej tablicy, tuż przy drzwiach do skrzydła przeznaczonego na internat. Obok kartki A4 wisiała druga, z wypisanymi nazwiskami osób skazanych na harowanie w letnim słońcu. Od niechcenia przebiegłam wzrokiem po starannie wydrukowanych literach, w głowie próbując dopasować personalia do osób z mojej klasy albo szkoły. Zatrzymałam się przy tym oznaczonym numerem 5. To chyba był jakiś nieśmieszny żart… Przecież nawet nie zgłaszałam się, bo po co? I tak ze swoją głuchotą nie nadawałam się do pracy w zespole. Poza tym względnie nie mogłam pracować w dzień na świeżym powietrzu- promienie aż pchały się, by obdarzyć mnie oparzeniami słonecznymi. A tu proszę: dekoracje. Sądząc po podanej godzinie, byłam nieco spóźniona. Ech, życie. Grzecznie, aczkolwiek niespiesznie ruszyłam do wyjścia z “krainy chłodu”, by znaleźć się na dusznym podwórku. Całe szczęście, że była tam Sakurcia, która dała mi jakieś proste zadanie. Niestety miałam dwie lewe ręce i do prac plastycznych względnie się nie nadawałam. Ostatecznie skończyłam na scenie, podłączając kabelki do zasilaczy, a potem głośników. Ciekawe, jak to wszystko będzie wyglądało. W takich chwilach szczerze żałowałam swojej głupoty, przez którą sama się ograniczyłam. Ktoś mądry inaczej poklepał mnie po ramieniu, na co automatycznie zareagowałam zaskoczeniem. Zachwiałam się, tuż przy krawędzi sceny i prawie zleciałam, gdyby nie owy ktosiek. Ciemnowłosy chłopak jednak aż tak dobrego refleksu nie miał i ostatecznie, po momencie otuchy i fałszywego przekonania o bezpieczeństwie, gruchnął o ziemię zaraz po mnie. Czerń na momencik zasłoniła mi widok, a ból rozszedł się od tyłu głowy po mój ciężki zad. Panicz zgrywający cichociemnego ninję chyba był w podobnym stanie, bo mętnym wzrokiem popatrzył na mą osobę. Poczułam jeszcze, jak coś zacisnęło się na prawej półkuli zdobiącej klatkę piersiową i to wystarczyło, bym oblała się rumieńcem. 
- Je**ny zboczeniec, gwałcą!- musiałam wrzasnąć na cały regulator, bo aż chyba sama siebie usłyszałam.
<Ragnarok? Dat brak weny .-.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz