Po odprowadzeniu jej do pokoju kieruję się w stronę swojego miejsca
wypoczynku. Głowę mącą mi myśli, czemu skłamałem w jej obecności.
Przecież nie jest kimś wyjątkowym, żeby unikać prawdy.. A może tak
naprawdę jest, tylko jeszcze nie wiem. Śmieję się na samą tę myśl,
pewnie wyglądam jak wariat, który urwał się z psychiatryka i coś mi się
ubzdurdało, że zostanę łowcą demonów czy coś. Natychmiast opanowuję
śmiech, nabieram powagi i delikatnie się garbię, żeby było bardziej
wiarygodnie. Ziewam znużony tą monotonią życiową, nawet spotkanie ów
białowłosej ślicznotki nie nadało mojemu życiu nic bardziej kolorowego.
Może to dlatego, że cały czas przy niej kłamię. Tak, to na pewno przez
to... Wzruszam ramionami tak po prostu, znów wyglądam jak debil.
Po pewnym czasie dochodzę do pokoi, wślizguję się w ten odpowiedni. Po
rozejrzeniu się i upewnieniu, że nikogo jeszcze nie ma, skaczę na swoje
wyrko, tulę swoją jakże kuszącą oraz mięciutką poduszkę. Jedyna loszka,
jaką żem wyłapał, na inną mnie nie stać. Przewracam się na plecy,
trzymając poduszkę w łapach i zamykam oczy. Wzdycham cichutko, jakoś
spać mi się nie chce jeszcze. Jestem zdziwiony, normalnie usnąłbym kilka
minut po położeniu się, a tu mija już niemalże dziesięć i nic się nie
dzieje. Kładę poduszkę z powrotem na miejsce, wstaję, udaję się pod
pokój Katrins. Pukam grzecznie, bo nie chcę wbić tak po prostu, a potem
dostać z czegoś ostrego w twarz. Otwieram niepewnie drzwi, wychylam
głowę,żeby obczaić sytuację. Była całkowicie sama, spała jakby wiecznym
snem. Prycham cicho, wpadam na pomysł, żeby zrobić jej jakiś kawał. Może
wziąć trąbkę z pokoju i spróbować na niej zagrać przed jej uchem. A
może położyć się obok niej, przytulić ją i czekać, aż się obudzi, a
potem zobaczy. Oczywiste było, wybieram tę drugą opcję, była
bezpieczniejsza. Wchodzę o wiele pewniej do pokoju, zamykam drzwi za
sobą, podchodzę do dziewoi. Kładę się obok niej, a następnie przytulam
ją czule. Dlaczego tak? Bo kobiety podobno to bardzo lubią, nie znam
się. Dziewczyny nigdy nie miałem, bały się mnie.. A raczej ja ich..
Słyszę bicie jej serca oraz czuję ciepło, które bije od jej
drobniutkiego ciała. Mimo, że to normalne, rumienię się jakby było to
czymś nowym, zaskakującym. Po jakiś kilku minutach czuję znane mi
znużenie. Nie, nie teraz Lucek. Nie wolno mi... Mimo wewnętrznych
krzyków o sprzeciw, organizm robi swoje i usypiam.
<Katrins? ❤ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz