No bosko, wręcz zajebiście! Zachowałem się dziwnie, niepodobnie do mojego dziennego zachowania. Czemu pokusiło mnie, by tam się położyć. Teraz zbieram to, co zasiałem. Najpierw dostałem z liścia, a teraz kobiecy foch. Pfff, przeżyje się.
Wchodzę do klasy, zanim zacznie się kolejna lekcja. Od razu zauważam białowłosą ślicznotkę.. W towarzystwie innego faceta. Najlepsze jest to, że wyglądają, jakby się dogadywali. Czuję dziwne ukłucie, coś na zasadzie zazdrości czy coś. Odwracam natychmiast wzrok na coś innego, siadam w ławce koło jakieś niebieskowłosej dziewczyny. Miała chyba na imię Cuttle, nie wiem, nie znam jej. Próbuję do niej zagadać, żeby w końcu zaprzyjaźnić się z kimś innym niż Katrins. Jednak ona mnie spławia samym wzrokiem godnym samego pana piekieł. Wzdrygam się z odrazą i zajmuję się rysowaniem czegoś na tyle zeszytu. Kątem oka obserwuję tamtą dwójkę. Ten chłopak jest w uj podejrzany. Wzdycham ciężko, to będzie najgorsze 50 minut w moim życiu. Do klasy wchodzi nauczyciel, a my wstajemy. Robię to niechętnie, ale muszę..
~*~
Po kilku lekcjach nadchodzi kolejna przerwa. Zauważam, że ten chłopak nie daje spokoju Kat, a ona czuje się coraz bardziej zmęczona jego towarzystwem. Podchodzę do nich leniwym krokiem, następnie zwracam się do lovelasa:
- Sądzę, żebyś dał jej spokój. Jeszcze oskarży Cię o [stolarstwo xd] stalkerstwo i skończysz w pierdlu.
Ten patrzy na mnie jak na idiotę, za to Kat.. Zdaje się dziękować za ten ratunek.
- Nie słyszałeś? Psik mi stąd albo spryskiwaczem potraktuję, wypłoszu. - mówię coraz bardziej nerwowo.
Chłopak jedynie zaczyna się śmiać, popycha mnie. Ostrzega mnie przed tym, żebym w łeb nie dostał. Przyjmuję ów wyzwanie, oddaje mu mocniejszym popchnięciem. Przeszywam go wzrokiem, by wiedział, że ze mną się nie zaczyna. Za to on uderza mnie pięścią w brzuch. Nie wiem, czy z całej siły czy lekko. Wiem, że boli.
Zginam się w pasie, syczę na niego. Daję mu natychmiastowo z ręki w papę. Niepotrzebnie to zrobiłem. Przez to zaczyna się bójka między mną, a nim. Kat próbuje nas rozdzielić jednak może jedynie krzyczeć. W końcu przybiega do nas nauczyciel i rozdziela.
- Czy wam do reszty odwaliło?! Do dyrektora, ale to już! - krzyczy.
Spoglądamy na siebie nawzajem z nieznajomym. On wzrusza ramionami, a ja unoszę brew. Po chwili niczym w wojsku ruszamy do gabinetu dyrektora.
<Katrins?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz