Poprawiłam włosy, które co chwila wpadały mi do oczu i skoncentrowałam się na doborze odpowiednich kolorów. Czerwień, biel, odrobina niebieskiego i kapka zieleni.. Oto sekret na idealny, kremowy odcień. Nałożyłam farbę na płótno, zakrywając nią ołówkowe bazgroły. Postać, którą miałam uwiecznić na obrazie miała asymetryczną twarz. W sumie, to nawet lepiej. Nikt się nie będzie czepiał, że krzywo. Wraz z rozbrzmieniem dzwonka wyszłam z sali, kierując się w stronę toalety. Jak to jest, że tu zawsze można znaleźć mydło, papier toaletowy i ciepłą wodę, a w gimnazjum rzadko kiedy toalety były nawet otwarte? Z cichym westchnieniem zmyłam feerię barw z dłoni i, o dziwo, z policzka, po czym wyszłam na korytarz. Na zewnątrz zbierały się ciemne chmury. Powoli grzmoty zaczynały być słyszalne, a chmura deszczu zbliżała się do budynku. A ja jeszcze musiałam dotrzeć do akademika! Przecież nie będę szła po burzy, jeszcze piorunem dostanę.. Oparłam się więc o parapet okna, czekając, aż nawałnica przejdzie. Jednak krople deszczu z biegiem czasu zmieniały się w kulki gradu.
- Coś mi się wydaje, że sobie tu posiedzę.. – mruknęłam, opierając głowę na dłoniach, i intensywnie wpatrując się w, jakże cudowną, pogodę za oknem. Względną ciszę przerwały czyjeś kroki, które zbliżały się w moją stronę.
Czyli nie jestem tu sama.. – pomyślałam i odwróciłam się w stronę, z której usłyszałam dźwięk.
< Ktoooś? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz