Tym razem nie odpuszczę! Cholerny zboczeniec! Wolę nie wiedzieć, do czego mu te zdjęcia... Po krótkiej gadaninie z nauczycielką i mozolnym zakładaniu wilgotnych od mokrego powietrza ubrań, pognałam do hotelu. Będąc na schodach, wyciągnęłam losową gładkolufówkę (wiem, że to słowo nie istnieje, ale gdybym powiedziała to inaczej, brzmiałoby to głupio). Wyciągnęłam z kieszeni czarnej bluzy kluczyk i wbiłam bez pytania do pokoju. Reik leżał sobie na fotelu, robiąc coś na telefonie, dziwnie się do niego szczerząc. Rzuciłam się w jego stronę i "przygwoździłam" go do fotela, kolana kładąc obok jego miednicy. Złapałam go za grzywkę i praktycznie wbiłam mu lufę w czoło.
-Skasuj to, jebany zboczeńcu!-Warknęłam.
<Reiku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz