Nie wiem, po co zadałam to pytanie. Śmierdzi od niego śmiertelnością na kilometr.. A także tą siłą woli większą od witalności ludzkiego ciała. Ma jakiś cel na pierwszym miejscu. Prycham, zabawne te ludzkie istoty, dużo zrobią, by dotrzeć do celu. Nagle rzucam się na Vicia, przewalając na ziemię.
- Czy Ciebie poje.. chało do reszty, jędzo?! - krzyczy na mnie, a ja pokazuje język i siadam mu na biodrach.
- Nie bądź taki niedostępny, adoracji dziewczyny się nie odrzuca. - wbijam mu łokieć w brzuch, opieram się o ów rękę.
- Ty jesteś dziewczyną?! Ja myślałem, że niewyzytym seksualnie babsztylem bez jakichkolwiek moralności. - peple bez sensu, odruchowo zginając się pod moim łokciem.
- Babsztylem nie jestem, ale niewyżyta to tak.
Ten próbuje mnie z siebie zwalić, lecz zaciskam mocniej nogi na jego biodrach, przyszpilam ręce do ziemi. Już zamierza coś powiedzieć, lecz gryzę go w wargę aż do krwi, co powoduje jego ciche warknięcie. Robię uroczą minkę, a następnie rozglądam się wokół, mrużę oczy.
- Nudno tu. -posyłam mojej ofierze wzrok mordercy- Zabawimy się?
- Idź do lekarza najpierw, wtedy pogadamy. - jak zwykle pyskuje, a z jego wargi ścieka krew.
- Zaszyję Ci tę gębę, jak się nie przymkniesz. -warczę, by po chwili przytknąć usta do jego ucha- Opowiem, co moglibyśmy porobić tu i teraz...
Zaczynam szeptać mu niezbyt moralne i przyzwoite rzeczy. Trwa to kilka minut nim męczę się opowiadaniem i kończę. Odsuwam głowę, by spojrzeć na chłopaka. Cała jego twarz była zarumieniona. Uśmiecham się z satysfakcją.
- To jak? Zgadzasz się? - patrzę na niego typowym wzrokiem sukkuba.
Z jego strony słyszę jedynie rosyjskie "spadaj". Prycham i schodzę z niego.
- Nie to nie. Bawić się nie umiesz, więc nie zamierzam z Tobą gadać. - spoglądam na niego ostatni raz i sobie idę. Co się ze mną dzieje? Zawsze zdobywałam coś chociażby siłą, a teraz okazuję skruchę ruskiej padlinie. Czy ja właśnie płaczę...?
<Viciu? Słabe wiem ;-; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz