Szybko złapałem dziewczynę, zanim uderzyła o kant stołu. Położyłem ją na ziemi, po czym delikatnie uderzałem dłonią jej policzek, jednak to nic nie dało. Westchnąłem zrezygnowany, po czym zarzuciłem dziewczynę na plecy i przez korytarz szkolny zaniosłem ją do pielęgniarki. Uczniowie dziwnie się na mnie patrzyli, jedni wytykali palcami, śmiali się, a drudzy patrzyli jakby z przerażeniem, tak jakbym zaraz ich miał zabić i gdzieś wynieść, jak tą czarnowłosą. Jednak zanim przekroczyłem próg sali, podbiegł do mnie zdenerwowany nauczyciel. Powiedziałem mu tylko, że zemdlała. Nic więcej, bo taka była prawda. Pozwolił mi wejść do gabinetu lekarki. Kazała mi ją położyć na łóżku, a gdy usłyszałem dzwonek uznałem, że w tej chwili to koniec mojej misji.
Na każdej przerwie zachodziłem do niej sprawdzając czy się wybudziła. W końcu nie wszystkiego się dowiedziałem, albo przynajmniej nie rozumiałem. To tak, jakby ktoś ją miał zaraz uderzyć, przynajmniej to wynikło z jej wypowiedzi. Niestety nie była ona jakaś dokładna.
Sakura wybudziła się dopiero po lekcjach. Usiadłem obok niej, pytając o jej zdrowie.
<Sakura?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz