czwartek, 30 czerwca 2016

Od Isao cd. Sakury

Sakura wskazała mi tablicę, na której był wywieszony plan lekcji dla każdej klasy, ale tylko na ten tydzień. Dlaczego? Paru nauczycielu zrobiło sobie wolne do końca tego tygodnia, a my musimy dalej się uczyć. Wzrokiem zacząłem szukać naszej klasy oraz drugą lekcję.
- Sala siedemnasta - odpowiadam dziewczynie. Przynajmniej sam się dowiedziałem, gdzie mamy.
A co do dziewczyny... wyglądała, jak wampir. Nie dość, że czarne ubrania, to jeszcze blada cera. Kichi też miała bladą, ale ona wyglądała jak anioł.
- Dziękuje - odpowiedziała. Skinąłem głową, po czym odszedłem od niej, zabierając swoją torbę i idąc zaś w stronę tej sali. Sakura ruszyła obok mnie, gdyż zapewne także szła odstawić plecak. Nie przeszkadzała mi jej obecność, chociaż nie musiała iść dosłownie obok mnie. Jakby nie mogła zaczekać kilka sekund i iść z tyłu. Jednak nie odezwałem się ani słowem.
Gdy doszliśmy do sali, rzuciłem torbę do ostatniej wolnej ławki. Zanim jednak zdążyłem wyjść, Sakura mnie zatrzymała.
- Mogę usiąść z tobą? - podnoszę pytająco jedną brew i powstrzymuje się od komentarzy. - Wszystkie miejsca są zajęte - mam zamiar ją spytać o koleżanki, albo o chłopaka, ale stwierdziłem, że gdyby owe miała, nie zadawałaby mi takiego pytania, co nie? 
- Dobra, ale ja siedzę przy oknie - odparłem i nie czekając już ani chwili dłużej, wyszedłem z klasy, po czym usiadłem obok na ławce. Prawą dłoń położyłem na moim wisiorku, przypominając sobie o moim aniele. Niestety moje rozmyślenia, przerwała czarnowłosa. Leniwie podniosłem na nią wzrok.

<Sakura?>

Od Sakury - Cd. Isao

 Spóżnienie się na lekcje, było dla mnie czymś zupełnie, jakby to powiedzieć... Nienormalnym ? Tak to dobre określenie, gdyż nigdy takie rzeczy się u mnie nie zdarzały! Wchodząc do sali, przeprosiłam nauczyciela i zajęłam, jak to mam w zwyczaju, ostatnią ławkę. Moją uwagę zwrócił wtedy jasnowłosy chłopak, który był najwyrażniej, zafascynowany oglądaniem przyrody na zewnątrz. Czy zwracałam na niego większą uwagę? Nie za bardzo, chyba, że w momentach gdy bardziej rozkładał się na ławce. Wydawało mi się, iż jeszcze go nie widziałam. Co było powodem mojego zastanawiania się, przez ostatnie pięć minut czy podejść do niego, a może lepiej zostawić w spokoju? 
        Gdy usłyszałam dzwonek, zdobyłam się na odwagę i podeszłam do nieznajomego. Nie odezwałam się pierwsza, ponieważ to on ubiegł mnie zdaniem, które mogłoby mieć w podtekście - dziewczyno idź już sobie. Westchnęłam cicho, wyciągając rękę w strone chłopaka. 
- Chciałam się przywitać, Sakura - odparłam, nie zmieniając za bardzo wyrazu twarzy.
- Isao.
Chłopak ujął moją dłoń, ściskając ją lekko. Uśmiechnęłam się wtedy delikatnie, po czym zabrałam swoje książki z ławki. Sama nie wiedziałam czy powinnam na niego czekać, lecz i tak z klasy wychodziłam przedostatnia. Od razu skręciłam w lewo, wprost do planu, gdyż ostatnio wiele lekcji nam pozmieniano. Podchodząc do tablicy, zaczęłam szukać naszej klasy, jednak gdy już ją znalazłam, nie mogłam odczytać następnej sali lekcyjnej. Byłam za niska, tabela była za wysoko, a czcionka była za mała. Na szczęście jakiś metr ode mnie stał, ten sam chłopak, z którym przywitałam się w klasie.
- Isao - zawołałam spokojnie, zerkając w jego stronę.
Ten popatrzył na mnie pytająco, po czym podszedł nieśpiesznym krokiem.
- Sprawdzisz proszę następną salę, bo nic nie widzę... - stwierdziłam.
<Isao?>

Od Han

Spacerując po dziedzińcu liceum napotykałam się ze wzrokiem różnych osób. Niektórzy trzymali się w grupkach i nawet nie zwracali uwagi na otaczający ich świat. Inne zaś to typowe sucz., którym brakowało tylko sztucznej inteligencji. A jeszcze jedni siedzieli nad książkami, ucząc się do egzaminów. Westchnęłam cicho, czując, że jestem pod czyjąś obserwacją. Wiedziałam nawet gdzie siedział osobnik, który tak intensywnie się na mnie gapił, jednak oszczędziłam sobie odwracania się w tamtą stronę. Zerknęłam z ukosa na zegarek w telefonie i trochę przyspieszyłam. Już od dawna powinnam być przebrana w strój sportowy i czekać w szatni na lekcję wychowania fizycznego. Ale to pani Asuhara mnie zatrzymała. Chciała, abym pomogła jej przenosić sztalugi z sali do magazynu, a ja oczywiście się zgodziłam. To było moje wytłumaczenie dla pana Ukai. Przeskoczyłam przez jeden z wielu stopni, które prowadziły na halę sportową i natychmiast ruszyłam w stronę szatni.
~~* Moment pominięty specjalnie dla Reik'a*~~
Wyszłam idealnie przed dzwonkiem. Parę osób, które znałam z widzenia krzątało się po sali, w celu znalezienia zajęcia jeszcze przed przyjściem nauczyciela. Ja, jak to ja, postanowiłam się rozsiąść na środku i nikomu nie przeszkadzać swoją nachalnością. Jednak nie było mi to długo dane. Całe życie przeleciało mi przed oczyma, gdy usłyszałam za sobą donośne "JEBUDUUU!"
- Mogłam zginąć przez ten materac! – jęknęłam z wyrzutem do persony, która była równie wystraszona, jak ja.

< Ktoś? >

Od Han - Cd. Misaki'ego

Zakończywszy dialog na poznaniu swojego wieku, odwróciłam się i przelotnie zerknęłam przez okno. Ciemne chmury już przeszły, zostało teraz przeczekać ulewę. 
- Poza tym.. – zaczęłam, starając się nie utrzymywać niezręcznej ciszy między nami. – Od dawna tu już jesteś?
- Chodzi ci o szkołę, czy o akademik?
- Hm.. Właściwie o obydwa. – odparłam, ponownie się odwracając. Tym razem w stronę jasnowłosego.
- Od parunastu dni. A ty? Bo jakoś cię nie kojarzę..
- Od niedawna. Może cztery.. Nie, niecałe trzy doby. – odpowiedziałam. – Więc się nie dziwię, że mnie nie kojarzysz. – dodałam z przelotnym uśmiechem. Misaki niepewnie go odwzajemnił. Po chwili ciszy przerywanej uderzeniami strug deszczu w szyby, roześmiałam się, po czym zakryłam usta dłonią. Poczułam na sobie zaskoczone spojrzenie chłopaka.
- Prze.. Przepraszam. Po prostu.. Zawsze gadam jak najęta, a teraz nawet nie ma o czym mówić.. – zdołałam wybełkotać. I prawie dostałam czkawki z tego śmiechu! Udało mi się ją jednak powstrzymać, przez chwilowe nieoddychanie. 
Boże.. Zabijcie mnie.. Pierwsza osoba, którą tu poznałam, i już narobiłam sobie wstydu..

< Misaki? Nie bij.. XD >

Nieobecność Hiro

To nie tak do końca, że mnie nie będzie, ale wyjeżdżam za granicę i nie jestem pewna, czy będę miała dostęp do Internetu.
Pozdrawiam i życzę miłych wakacji :)

^W związku z powyższym, Hiro będzie nieobecna.

wtorek, 28 czerwca 2016

Od Isao

- Mówiłem ci, żebyś nie zaczynał - puszczam na ziemię półmartwego mężczyznę, trochę ode mnie starszego. W tej chwili leżał oszołomiony na cemencie, w jednej z tych ciemnych uliczek w środku nocy, a to tylko dlatego, że zachciało mu się być pedofilem i za swój cel wybrał niby słabego chłopaka, który był demonem. 
Przemieniam się i zostawiam prawie że zmasakrowane ciało, nie wzywając pomocy i wychodzę na zwykły chodnik. Jest środek nocy, więc spokojnie idę przed siebie, aż do liceum. Gdy tam docieram, zapadam w sen.
Od samego rana trąbią o jakimś mordercy. A dokładniej o mnie, chociaż tego nie wiedzą. Cała szkoła o tym huczy. Ciągle rozmawiają tylko o zmasakrowanym ciele mężczyzny, którego znalazła stara kobieta, wyrzucająca śmieci. Ja na ich miejscu bym się cieszył, że na świecie jest już o jednego pedofila mniej. Nie wiadomo co by się stało, gdyby mnie tam nie było.
- Isao Subaru! - z namysłu wyrywa mnie krzyk srogiego nauczyciela, oraz walnięcie książkami w ławkę. Podnoszę na niego leniwie wzrok, a ten karci mnie samym spojrzeniem. - Skup się - marszczy brwi, a gdy tylko odchodzi, a mój wzrok podąża za nim, wracam do myślenia. Ponownie zwracam głowę ku oknu obok siebie i patrzę na zielony ogród.
Po chwili drzwi otwierają się z nagłym hukiem, a do sali wpada jakaś dziewczyna. Przeprosiła za spóźnienie, a następnie usiadła za mną, w pustej ławce przy oknie. Nie zwróciłem na nią większej uwagi, tylko wróciłem do spoglądania przez okno.
Dzwonek to nowe życie, gdy ratuje komuś skórę, przed jedynką. I taki życiem było dla jakiegoś chłopaka, który gdy tylko usłyszał ten dźwięk, szybko się spakował i jako pierwszy wybiegł z klasy. Ja wychodziłem prawie że jako ostatni, gdyż mi się nie śpieszyło. Gdy zacząłem wkładać książki do plecaka, podeszła do mnie tamta spóźniona dziewczyna.
- Chcesz czegoś, że tak nade mną sterczysz? - pytam spokojnym głosem, chociaż samo zdanie wydaje się być oschłe, pozbawione uczuć, jakby wredne, jakby miało za zadanie odtrącić przybysza. Podnoszę się z krzesła i patrzę na dziewczynę.

<Dziewczyno?>

Isao Subaru


Imię: Isao
Nazwisko: Subaru
Pseudonim: ---
Wiek: 19 lat
Płeć: Mężczyzna
Aparycja: Na pierwszy rzut oka niczym nie różni się od zwykłego człowieka. Mierzy około 1.75m i warzy nie całe 60kg, więc łatwo można stwierdzić, że ma niedowagę. Jednak u niego tego nie widać, nie przeszkadza mu to także w trenowaniu. Isao ma białe włosy, które czasem pod innym światłem wyglądają na delikatnie różowe. Układają się jak chcą, a ich właściciel nie ma nad nimi kontroli. Są krótkie, ale gęste. Zakrywają one małe uszy, jak i prawe oko. Oczy są szmaragdowe i przeszywają swoim zimnym spojrzeniem na wylot każdego, kto napatoczy się, aby nawiązać z nim jakąkolwiek konserwacje. Na szyi wiecznie nosi czarny sznurek ze złotym kluczykiem, w którym są schowane jego mroczne moce. Jest szczupły i delikatnie umięśniony. Ma lekkie zarysy mięśni na brzuchu, jak i na ramionach i nogach. Ogółem ubiera się on na ciemno, czarna koszula, ewentualnie granatowa, a do tego zawsze długie spodnie jeansowe. Nienawidzi chodzić w spodenkach, nawet w upały. Chodzi dumnym i szybkim krokiem, z podniesioną głową.
Gdy przemienia się w demona, charakterystyczne są dla niego czarne rogi. To jedyna rzecz widoczna na pierwszy rzut oka. Wokół niego powstaje ciemna mgła, a po chwili z jego ciała wydobywa się czarny dym, który w rzeczywistości jest parą ogromnych skrzydeł. Skrzydła ta jednak nie wyglądają jak skrzydła nietoperza. Są to tylko kości, na których wisi pajęczyna i trochę skóry. Jego oczy zmieniają na czarne, a tęczówki stają się białe, jak jego włosy.
Charakter: "Duma i honor". To są dwie rzeczy najbardziej pasujące do chłopaka. Od małego ojciec jego uczył go, że nigdy w życiu nie można stracić swego honoru. Trzeba wybierać rozważnie, zawsze iść za rozumem i nigdy się nie wygłupiać. I taki właśnie on jest. Broni swego honoru i zawsze jest poważny. Ludzie twierdzą, że jest nudny i w sumie to prawda. Nic go nie bawi, nikt nigdy nie wywoła na jego poważnej twarzy szczerego uśmiechu, prędzej zdenerwowany grymas. Jego wzrok jest chłodny, a głos o dziwo nie jest ostry, tylko spokojny. Broni nie tylko swojej dumy i honoru, ale także i słabszych. Nie przejdzie obojętnie obok kogoś, kto wyraźnie potrzebują chociaż by najmniejszej pomocy, nawet rady. No co? Może i ma w sobie demona, ale nie ma serca z kamienia. Kiedyś takie miał. Obojętny egoista, który chętnie by nawet dobił leżącego. Ale to były stare czasy. Teraz jest miły, przyjazny, jednak to nie znaczy, że nie potrafi wybuchnąć. Wybuchnąć, wybuchnie. Jednak wtedy bój się. Nie zawaha się w żadnej sytuacji użyć przemocy, a jego twarz dalej będzie poważna, chociaż niektórych wydaje się być ona obojętna. Pomysłowy i inteligenty chłopak, jednak nie chwali się tym. Nigdy się nie odzywa nie pytany. Jest typem samotnika, nie szuka ludzi do rozmów. Jest małomówny i stara się unikać wszelkich kontaktów z ludźmi. Może to być spowodowane strachem, że gdy się do kogoś przywiąże, może go zabić, albo on go zrani. Tak. Chłopak boi się odrzucenia, dlatego oddaje się w całości samotności, która go pochłonęła lata temu. Praktycznie gdy tylko się urodził. Nie potrafi okazywać swoich uczuć, nawet z jego twarzy niczego nie wyczytasz prócz powagi lub obojętności. Jest szczery, nie potrafi okłamać człowieka, bez wyraźnego powodu życia lub śmierci. Jednak o dziwo jest świetnym kłamcą. Jest bardzo cierpliwy, jednak łatwo go wyprowadzić z równowagi
Pokój: Nr 2
Zauroczenie: Pomimo, że ona zginęła, dalej ją kocha. Ewentualnie jest możliwość, że obdarzy kogoś miłością podobną dziewczynę do jego Kichi
Chłopak/Dziewczyna: Miał jedną i tylko ona jest w jej sercu
Rodzina: Każdego trzymał na dystans, jak oni jego. Matka zmarła po narodzinach, więc nawet jej nie poznał. Wychowywał go surowy ojciec Nishiki Suburo. Nie miał rodzeństwo, jednak jego rodzina była tak liczna, że nie sposób ich wszystkich wymienić
Motto: "Silny jest ten, kto potrafi się obronić. Silniejszy jest ten, który potrafi obronić innych"
Urodziny: 19 luty
Lubi: Isao od małego był wybredny. Raz czegoś nie lubił, a raz coś ubóstwiał. Jedyne co się nie zmieniło, to białowłosy kocha zwierzęta, a najbardziej konie. Mógłby z nimi pracować wiecznie. Oprócz tego jego słabym punktem są horrory, oraz książki. Uwielbia czytać, a najbardziej horrory. Uwielbia samotnie spacerować po lesie w środku nocy, podczas rozgwieżdżonego nieba, na którym widać także blask księżyca. Cisza. Chłopak uwielbia siedzieć w ciszy, w samotności, by pozbierać swoje wszystkie myśli do kupy. O dziwo chłopak jest miłośnikiem muzyki, jednak nie śpiewa. Jedynie gra trochę na gitarze, ale nigdy się do tego nie przyzna.
Nie Lubi: Jest tego dużo, gdyż owy chłopak patrzy na świat przez czarno-białe okulary. Najbardziej denerwują go ludzie. Ale nie byle jacy, chodzi tu o typowe ku*wy, uważające się za bogów, wywyższające się i poniżające słabszych. Nienawidzi także gdy ktoś próbuje nim manipulować, albo go atakować. Ceni sobie swoją prywatność jak i szacunek do siebie, dlatego szydzenie z niego może się źle skończyć. Jeśli chodzi o mniejsze rzeczy, nie przepada za uprawianiem jakiegokolwiek sportu, oprócz walki. Nie przepada także za słodyczami, a najbardziej za czekoladą. Jedyne co może zjeść, to batony. Nic więcej. Nawet lody mu nie pasują.
Zajęcia dodatkowe: Judo i Jeździectwo
Zajęcia z przemiany:
Inne zdjęcia:
0 0 0 0 0 
Kontakt: Pandemonium.
Inne:
- Został zrodzony z człowieka (matka) i demona (ojciec). Po niej odziedziczył urodę, a po ojcu swoje moce
- Dzięki demonowi, który żyje w jego ciele, posiadł moc kontrolowania mroku jak i magię krwi, która polega na kontrolowaniu przeciwnika, tkając jego krew
- Jest nieśmiertelny, a jego rany w mgnieniu oka się goją. Niestety odczuwa ból
- Jest uzależniony od kofeiny
- Nie ma talentu plastycznego, dlatego nigdy w życiu nie pokazuje niczego na obrazie
- Kichi to jego pierwsza i prawdziwa miłość. Niestety zginęła, a o jej śmierci chłopak nie ma sił mówić
- Przemianę w demona ma opanowaną, jednak czasem traci nad tym kontrole pod wpływem ogromnych emocji
Punkty: 80

Od Misakiego cd. Hanshi

Dość szybkim krokiem szedłem przez korytarz i słuchałem muzyki przez słuchawki. Dzięki temu próbowałem zagłuszyć odgłosy burzy, jednak nic to nie dało, w końcu nie mogłem słuchać piosenek zbyt głośno, bo mój słuch by tego nie wytrzymał to samo. Spojrzałem na okno, w którego parapet uderzały kulki gradu. No pięknie i co jeszcze ? Może huragan albo trąba powietrzna ? Ruszyłem dalej przed siebie i chciałem udać się do jakiegoś miejsce gdzie nie będzie aż tak głośno. W pewnym momencie ujrzałem dziewczynę stojącą przy oknie. Akurat spojrzała prosto na mnie, więc chyba nikogo oprócz nas tutaj nie było. Westchnąłem i niepewnie podszedłem bliżej. 
- Cz...Cześć...-uśmiechnąłem się lekko co dzisiaj wyjątkowo przychodziło mi z trudem.
- Hej.... Jak się nazywasz ? - na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Fujimori Misaki... a ty ?
- Surodoime Hanshi... Miło mi.
- Mi również...-wyciągnąłem słuchawki z uszu.
Przez dłuższą chwile patrzyła na mnie tak, jakby nad czymś myślała, ale to coś sprawiało jej dość duży problem.
- A tak właściwie jesteś chłopcem czy dziewczyną.... ? -zapytała nagle. -No znaczy masz męski mundurek, ale wyglądasz jak dziewczyna , więc chyba sam...sama rozumiesz...
- Jestem chłopcem – w sumie nawet zbytnio nie zdziwiłem się tym pytaniem.
- Rozumiem.... Co się stało, że tu utknąłeś ? - szybko zmieniła temat na inny.
- … W sumie, to tylko dlatego, że sprzątałem kilka rzeczy po zajęciach dodatkowych...a później jak zaczęła się burza nie chciałem ryzykować, więc zostałem tutaj... A ty ?
- Można powiedzieć, że prawie tak samo jak ty... tylko, że ja po zajęciach poszłam umyć ręce od farby.
Zaraz, nie kojarzę jej z zajęć dodatkowych z plastyki, ale możliwe jet to, że po prostu tak dużą uwagę przywiązuje do ludzi na nie uczęszczających. No czyli, prawie w ogóle. 
- … A teraz szukałem jakiegoś spokojniejszego miejsca aby przeczekać burzę...- ale wtedy już to nie miało sensu, bo powoli pogoda się uspokajała. Odetchnąłem z ulgą i popatrzyłem na nią.
- Chyba i tak już zbyt długo tu nie posiedzimy – oznajmiła i oparła się plecami o parapet.
- No...na to wyszło, że nie....- no spróbuj Misaki jakoś normalnie z nią porozmawiać, anie gadasz jak nie wiadomo jaka pokraka. - Ile masz lat ? - po długimi namyśle w końcu wykrzesałem z siebie aż tak dużo....Brawo.
- 17, a ty ? -odpowiedziała dość szybko.
- Też 17... - i no cóż, jak na złość przestało grzmieć, ale rozpadało się tak, że świata poza oknem nie było widać.

< Hanshi ? >

poniedziałek, 27 czerwca 2016

Od Viktora CD Rikanane

Ostatnia wypowiedź dziewczyny zabrzmiała jak groźba zmieszana z obrazą. " Udało mi się doprowadzić ją do takiego stanu? Brawo po prostu a zaraz ci się rzuci ponownie do gardła" pomyślałem z lekką satysfakcją. Rikanane odwróciła się do mnie spoglądając na mnie zimnym wzrokiem a ja odpowiedziałem jej tym samym. Prychnęła niezadowolona z tego że znowu szantaż wzrokowy się nie powiódł. Jakby tak cofnąć się trochę... To imię a raczej nazwa Sukkub brzmi jak nazwa czegoś z dna piekieł. A jedyne co kojarzy mi się właśnie z tym miejscem to demony. Czyli okazuje się że jestem sam w lesie z demonem, super po prostu. Na pewno przed nią nie będę chodzić, wolę mieć nieznane mi osoby a raczej demony przed sobą niż za.
- Hej co tak cicho siedzisz?- Z zamyśleń wyrwał mnie głos Rikanane. Spojrzałem na nią pytającym wzrokiem a dziewczyna uśmiechnęła się zadowolona, pewnie dlatego że wreszcie na nią inaczej zareagowałem niż wcześniej. Westchnąłem cicho wbijając wzrok w ziemie na moment lecz po chwili podnoszę głowę i pochodzę do niej bliżej. Stanąłem obok niej cały czas pilnując ją wzrokiem. Rika stanęła z zdziwieniem na twarzy że tak samemu się do niej zbliżyłem. 
- Idziemy dalej czy tak będziemy stać jak słupki soli?- Wyminąłem pytanie Rikanane i nie czekając ruszyłem ponownie przed siebie wkładając ręce do kieszeni płaszczu. Po chwili usłyszałem jak rudowłosa zaczęła biec za mną. Nie tak długo po tym dziewczyna szła obok mnie z zamyśloną miną, czyżby próbowała coś wymyślić co by mnie przestraszyło? Wątpię... 99,9 procent szans że to może być coś co skłoni mnie do rozmawiania z nią. Rika zwróciła głowę w moją stronę z niepewnym uśmiechem na ustach, czyli domyślam się że pytanie jakie zada mi to będzie jakieś z tych idiotycznych lub często zadawanych. Spojrzałem na nią kątem oka po nie chciało mi się do niej odwracać, po co jeśli zaraz i tak może się obrazić z błahego powodu. 
- Czym jesteś? Demonem, Sukkubem czy... Aniołem?- Ostatnie słowo wypowiedziała z trudnością, czyżby ich nie lubi? Nie ważne lepiej żebym coś wymyślił na odpowiedź bo zaraz będzie myśleć że jestem skrzydlatym człowiekiem. Mam powiedzieć że jestem jak Loki z tych filmów Marvel'a? Ta uwierzy... A w ogóle po co mam mówić o mojej mocy co ? Żeby potem wszyscy latali za mną z formami do lodów, w którym już by był budyń waniliowy i patyczek a potem by mi kłapali dziobami " Victor ! Zamrozisz mi ten budyń ? Pliss ". Jakbym był kotem to bym jej pomachał ogonem przed twarzą by pokazać że mam ją głęboko w du...Nosie. Westchnąłem cicho i zamknąłem oczy. 
- Cóż...- Dziewczyna czekała w oczekiwaniu na moją odpowiedź...- Jestem zwykłym człowiekiem, lepiej ci na duszy mhm?- Dodałem po chwili podtrzymywania jej w niepewności.

< Rika ? :3 >

Hikari Surodoime



Imię: Hikari.
Nazwisko: Surodoime.
Pseudonim: Mary. To jedyna ksywka, która została jej nadana.
Wiek: 18 lat.
Płeć: Przedstawicielka płci pięknej, ot co.
Aparycja: Średniego wzrostu i wagi panna. W przeciwieństwie do swojej siostry, ta ma granatowe włosy i oczy, które kolorem przypominają niebo. Wracając do włosów - zawsze upięte i porządnie uczesane. Nigdy nie są rozpuszczone. Z reguły zebrane w kucyk po lewej stronie głowy lub kok, oczywiście ze spuszczoną grzywką. Rzadziej można zobaczyć u niej warkocz. Ma jasną karnację, której praktycznie w ogóle nie da się opalić. Nie jest naznaczona przez żadną bliznę, pieprzyk czy piegi. Krosty i pryszcze również się jej nie trzymają. Idealnie równe i białe zęby nigdy nie są pokazywane. Panna ta się w ogóle nie uśmiecha. Ubiera się w odcienie błękitu, bieli oraz czerni. Nie gustuje w wyzywających rzeczach i kolorach.
Charakter: Chłodna racjonalistka. Zawsze odpowiada półsłówkami, lub jednym zdaniem. Po traumatycznych przejściach na jej twarzy nigdy nie gości uśmiech. No chyba, że wymuszony. Nie lubi towarzystwa, jest introwertyczką. Inteligentna i uważna, jednak trochę za dużo w niej ostrożności. Pierwsze myśli, później działa. W przeciwieństwie do Hanshi. Ciężko zdobyć jej zaufanie, lub choćby uwagę. Jeśli zaczniesz coś do niej mówić, najprawdopodobniej spojrzy na ciebie jak na idiotę i odpowie 'nie obchodzi mnie to.' I nie, nie jest to podejście "mam cię gdzieś", a strach przed nawiązaniem jakiegokolwiek kontaktu z ludźmi. Cały wolny czas spędza nad nauką lub rozmyślaniem nad przeszłością, na którą tak czy siak nie ma wpływu. Nie lubi, gdy ktoś pyta o to, co się kiedyś działo. Zawsze chowa się w cieniu, lub trzyma się z tyłu.
Pokój: Numer 3.
Zauroczenie: No.. Nie bardzo, skoro boi się ludzi..
Rodzina: Rodzice zmarli dawno temu wraz z jedną siostrą. Zostało jej dwóch zaginionych braci, oraz druga siostra - Hanshi.
Motto: W obliczu Śmierci wszyscy jesteśmy równi.
Urodziny: 22 grudnia. Koziorożec.
Lubi: Spokój | Naukę | Zaklęcia | Śpiewać | Malować | Samotność | Astronomię | Książki | Wodę | Zwierzęta.
Nie Lubi: Towarzystwa większości ludzi | Kłótni | Wyśmiewania się | Znęcania się nad słabszymi | Zostawiania przyjaciół w potrzebie.
Zajęcia dodatkowe: Jeździectwo.
Zajęcia z przemiany: ~~*~~
Inne zdjęcia: 
! ! ! ! ! !

Kontakt: Diffidentiae || hanshimiu.chan@gmailc.com
Inne: 
• Jest perfekcyjnie wyszkolona w zakresie rzucania zaklęć uzdrawiających.
• Jest świadoma siły swoich mięśni, temu też często ich używa. Potrafi nawet zabić, używając jednego ruchu.
• Doskonale zna słabe punkty ludzkiego ciała.
• Posługuje się czarną magią.
• Zna wiele języków. W tym rosyjski, francuski, niemiecki i łaciński.

niedziela, 26 czerwca 2016

Od Rikanane Cd Viktor'a

Trzymam go za rękę oraz prowadzę do lasu. Nudzę się jego obecnością, jednak nie zamierzam sobie odpuścić zwykłego spacerku z nim. Choć pewnie nie będzie to łatwe, gdyż zdaje się być niechętny. Na początku starał się wyrwać z mojego uścisku, po tym jak spostrzegł, że nie ma to większego sensu, wlókł się za mną. Uparte z niego stworzenie. Wychodzimy z budynku, zmierzamy w stronę lasu. Uparcie patrzę się przed siebie, mój wzrok nawet nie zmierza w jego stronę. Nie wiem czemu, po prostu nie jestem w stanie.. Panuje między nami niezręczna cicha, żadne z nas nie chce jej przerywać. Wzdycham ciężko, postanawiam ją przerwać dopiero wtedy, gdy zostajemy otoczeni przez drzewa.
- Nie boisz się, że Cię skrzywdzę? – pytam go, puszczając jego dłoń i siadam pod drzewem
Viciu odpowiada mi ciszą, jakby zastanawiał się co odpowiedzieć. Siada gdzieś pół metra ode mnie, co uświadamia mnie, że niezbyt mi ufa. Nie będę już go tym męczyć, posiedzimy sobie w ciszy najwyżej. Spoglądam na bransoletkę, mam już ją od 400 lat i do dziś nie wiedziałam, że to chroni przed demonicznymi instynktami. Spoglądam na Viktora. Ciekawe, jak by to było, jakby tego nie naprawił. Wymordowałabym wszystkich tutaj? Jeżeli by tak było, ten już by dawno nie żył i nie poszłabym z nim na spacerek. 
Wstaję leniwie, by kucnąć przed Viciem. Ten unosi brew, spina mięśnie jakby szykował się na atak. Patrzę mu dumnie w oczy, on odwzajemnia to ostrym i chłodnym wzrokiem. Uśmiecham się do niego przerażająco, czekając na jego wzdrygnięcie. Jednak on nie robi tego, co reszta śmiertelników na ten widok. Nadal jest niewzruszony, a mnie przyprawia to wręcz w osłupienie.
- C-co z Tobą nie t-tak, co? – drży mi głos, jakby krtań zaciskała się z przerażenia – J-jesteś robotem czy co? Gdzie Twoje uczucia?! – mówię już spokojniej.
- Nie interesuj się, dobra? – burczy jedynie to w moją stronę.
- No nie powiem, zaczyna się robić ciekawie.. – śmieję się cicho – Zaskocz mnie czymś jeszcze, śmiertelniku~ 
Uśmiecham się uroczo, wstaję podrywając go do góry.
- Nieważne już. Przejdźmy się. Mieliśmy iść na spacer, a nie na jakieś leniwe pogaduchy. – cmokam, udając lekko obrażoną.
Łapię go za rączkę ponownie, ruszamy dalej przed siebie. Zauważam, że jego chód jest mniej niechętny niż wcześniej. Może wreszcie przekonał się, że nic mu nie zrobię.. Chociaż mu bym się nie dziwiła, gdyby tak nie było. W końcu zaciągnęłam go do ciemnego pokoju, zaczęłam obmacywać, a potem zaczęłam pić jego krew.
Po dłuższej chwili zapuszczamy się coraz głębiej w las. Słychać tylko nasze kroki oraz ćwierkot ptaków. Dzięki cieniom, które tworzą korony drzew, gorąco nie jest takie dokuczliwe jak na dziedzińcu. Mimo to poci mi się ręka, pewnie to dlatego, że wiem jak gorąco jest na dworze. Wsłuchuję się w szelest liści poruszony przez porywczy wiatr. 
- Hej, jesteś zły za to, co Ci zrobiłam? Nie panowałam nad tym, instynkty się odezwały. – zaczynam rozmowę.
- Jestem, rzuciłaś się na mnie jak Reksio na szynkę i zaczęłaś żłopać moją krew jak jakaś wariatka, wampirzyco.
- Nie jestem wampirzycą, deklu. Nie myl Sukkuba z wampirem, dobrze? Nie porównuj mnie do tych plugawych istot! – burczę z lekką agresją.

<Viciu? :3>

Od Ragnarok'a Cd Iry

Było już po lekcjach a ja nie miałem co robić. Zapaliłem więc joint'a i zacząłem chodzić po szkole. Moją uwagę zwróciła korkowa tablica na której były wypisane obowiązki do zrobienia na jakimś festiwalu kulturowym. Było tam wypisane kilka osób które miały się zająć tym wszystkim. Po krótkim namyśle postanowiłem pomóc tym osobom. W końcu i tak nie mam co robić... Kiedy skończyłem palić joint'a założyłem maskę i zacząłem iść w kierunku miejsca w którym miał odbyć się festiwal. Kiedy byłem już na miejscu szybko dostałem zadanie do zrobienia. Miałem pomóc jakiejś dziewczynie w podłączaniu kabli. Kiedy wszedłem n scenę zobaczyłem że jakaś dziewczyna skończyła je podłączać. Podszedłem do niej i poklepałem ją po ramieniu mówiąc:
-Dobra robota!
Dziewczyna zachwiała się przy krawędzi sceny i spadał by gdybym jej nie złapał. Wypaliłem jednak zbyt wiele Joint'ów, zachwiałem  się i oboje spadliśmy na ziemię. Dziewczyna zrobił się cała czerwona i krzyknęła:
-Jebany zboczeniec! gwałcą!
Po chwili zleciało się do nas kilka osób.

<Ira?>

Od Viktora CD Rikanane

Poczułem lekkie ukucie i potem dźwięk przypominający siorbanie przez rurkę jakiś napój. Spróbowałem się wyrwać lecz rudowłosa mnie przycisnęła mocniej do podłogi. Po chwili dziewczyna podniosła się do pozycji siedzącej lecz dalej nie schodziła ze mnie. Z jej prawego kącika ust poleciała małą stróżka szkarłatnej cieczy nazywanej krwią. Rika kiedy zauważyła że spoglądałem cały czas na lecącą krew z jej ust wytarła się rękawem swojej bluzy. Odruchowo złapałem się za miejsce gdzie dziewczyna się biła swymi kłami. " I tak się dzieje kiedy się chcę komuś oddać bransoletkę? Super, to wiem że nigdy nikomu mam nie oddawać bransoletki bo się na ciebie rzuci i ci wbije zęby w kark." Przebiegła mi taka myśl i której chyba się posłucham bo nie chcę być darmowym barem dla wapirówych stworów. Naprawdę to ja jestem czarnym kotem.
- Przepraszam, ale mogłabyś łaskawie ze mnie zejść?- Zapytałem z nutą sarkazmu w głosie. Rikanane cicho zeszła ze mnie i stanęła przede mną spoglądając na mnie swymi niespotykanymi za często oczami. Uśmiechnęła z satysfakcją i wyciągnęła w moją stronę swą rękę w geście pomocy. Prychnąłem cicho " Najpierw skacze na mnie i żłopie moją krew a teraz mi chcę pomóc stać? Chyba jestem z innej planety..." Nie skorzystałem z pomocy a samodzielnie podniosłem się i od trzepałem warstwę kurzu która przyczepiła się do mych spodni i płaszczu, pewnie jeszcze z magazynku. Ręka dziewczyny a raczej dziewczyno podobnego czegoś zaczęła się powoli wycofywać. Lecz satysfakcja z ust Riki nie schodziła ani na moment. Przewróciłem teatralnie oczami w drogą stronę żeby na nią nie spoglądać. Spojrzałem na bransoletkę którą przez ten cały czas trzymałem w prawej ręce. Powinna wyglądać tak klik lecz kółeczko które łączyło część która powinna być założona w okół palca środkowego i niebieski kamyczek z złotymi znaczeniami się wygięło i z tego powodu bransoletka się rozerwała. " Da się to szybko naprawić" pomyślałem optymistycznie, jednocześnie wygiąłem kółeczko bardziej i przełożyłem przez dziurki pomiędzy którymi miał się znajdować. Przycisnąłem kółko palcami tak że się zgięło tak że połączyło ponownie ze sobą bransoletkę. Byłem tak zajęty naprawianiem bransoletki że nie zauważyłem że Rikanane podeszła do mnie strasznie blisko i że mi się przez cały czas przyglądała. 
- Dzięki.- Podziękowała uśmiechając się lekko. Ona to chyba naprawdę się mnie uczepiła no. Nic nie mówiąc oddałem już naprawioną ozdobę. Przypominając sobie o tym że dziewczyna odpięła guziki mojego płaszczu szybkim ruchem je zapiąłem. Poprawiłem się i ruszyłem ku drzwiom lecz zostałem zatrzymany przez Rikę. Spojrzałem na nią z spode łba, czego ona może ode mnie chcieć znowu? Nie rozumiem o co jej chodzi, najpierw uprowadza mnie tylko żeby zobaczyć czy mam cycki a potem wbija się w mój kark i wypiła moją krew! 
- Chciałbyś pójść na spacer?- Zapytała przechylając głowę w lewą stronę jednocześnie uśmiechając się lekko. Zastanowiłem się przez chwilę.... Pójść z zboczoną wapirzycą na spacer do lasu... Nie podoba mi się to i to w cale. 
- No chodź !- Złapała mnie za rękę i wybiegliśmy z pokoju. " Mam chyba Déjà vu" powiedziałem do siebie w umyślę. 

< Rika ? :3 > 

sobota, 25 czerwca 2016

Od Hanshi

Poprawiłam włosy, które co chwila wpadały mi do oczu i skoncentrowałam się na doborze odpowiednich kolorów. Czerwień, biel, odrobina niebieskiego i kapka zieleni.. Oto sekret na idealny, kremowy odcień. Nałożyłam farbę na płótno, zakrywając nią ołówkowe bazgroły. Postać, którą miałam uwiecznić na obrazie miała asymetryczną twarz. W sumie, to nawet lepiej. Nikt się nie będzie czepiał, że krzywo. Wraz z rozbrzmieniem dzwonka wyszłam z sali, kierując się w stronę toalety. Jak to jest, że tu zawsze można znaleźć mydło, papier toaletowy i ciepłą wodę, a w gimnazjum rzadko kiedy toalety były nawet otwarte? Z cichym westchnieniem zmyłam feerię barw z dłoni i, o dziwo, z policzka, po czym wyszłam na korytarz. Na zewnątrz zbierały się ciemne chmury. Powoli grzmoty zaczynały być słyszalne, a chmura deszczu zbliżała się do budynku. A ja jeszcze musiałam dotrzeć do akademika! Przecież nie będę szła po burzy, jeszcze piorunem dostanę.. Oparłam się więc o parapet okna, czekając, aż nawałnica przejdzie. Jednak krople deszczu z biegiem czasu zmieniały się w kulki gradu.
- Coś mi się wydaje, że sobie tu posiedzę.. – mruknęłam, opierając głowę na dłoniach, i intensywnie wpatrując się w, jakże cudowną, pogodę za oknem. Względną ciszę przerwały czyjeś kroki, które zbliżały się w moją stronę. 
Czyli nie jestem tu sama.. – pomyślałam i odwróciłam się w stronę, z której usłyszałam dźwięk.
< Ktoooś? >

Od Iry

Festiwal kulturowy? Jedyne takie wydarzenie zostało odhaczone na liście rzeczy zatytułowanej “OBOWIĄZKOWO DO ZROBIENIA”. Wisiała ona na korkowej tablicy, tuż przy drzwiach do skrzydła przeznaczonego na internat. Obok kartki A4 wisiała druga, z wypisanymi nazwiskami osób skazanych na harowanie w letnim słońcu. Od niechcenia przebiegłam wzrokiem po starannie wydrukowanych literach, w głowie próbując dopasować personalia do osób z mojej klasy albo szkoły. Zatrzymałam się przy tym oznaczonym numerem 5. To chyba był jakiś nieśmieszny żart… Przecież nawet nie zgłaszałam się, bo po co? I tak ze swoją głuchotą nie nadawałam się do pracy w zespole. Poza tym względnie nie mogłam pracować w dzień na świeżym powietrzu- promienie aż pchały się, by obdarzyć mnie oparzeniami słonecznymi. A tu proszę: dekoracje. Sądząc po podanej godzinie, byłam nieco spóźniona. Ech, życie. Grzecznie, aczkolwiek niespiesznie ruszyłam do wyjścia z “krainy chłodu”, by znaleźć się na dusznym podwórku. Całe szczęście, że była tam Sakurcia, która dała mi jakieś proste zadanie. Niestety miałam dwie lewe ręce i do prac plastycznych względnie się nie nadawałam. Ostatecznie skończyłam na scenie, podłączając kabelki do zasilaczy, a potem głośników. Ciekawe, jak to wszystko będzie wyglądało. W takich chwilach szczerze żałowałam swojej głupoty, przez którą sama się ograniczyłam. Ktoś mądry inaczej poklepał mnie po ramieniu, na co automatycznie zareagowałam zaskoczeniem. Zachwiałam się, tuż przy krawędzi sceny i prawie zleciałam, gdyby nie owy ktosiek. Ciemnowłosy chłopak jednak aż tak dobrego refleksu nie miał i ostatecznie, po momencie otuchy i fałszywego przekonania o bezpieczeństwie, gruchnął o ziemię zaraz po mnie. Czerń na momencik zasłoniła mi widok, a ból rozszedł się od tyłu głowy po mój ciężki zad. Panicz zgrywający cichociemnego ninję chyba był w podobnym stanie, bo mętnym wzrokiem popatrzył na mą osobę. Poczułam jeszcze, jak coś zacisnęło się na prawej półkuli zdobiącej klatkę piersiową i to wystarczyło, bym oblała się rumieńcem. 
- Je**ny zboczeniec, gwałcą!- musiałam wrzasnąć na cały regulator, bo aż chyba sama siebie usłyszałam.
<Ragnarok? Dat brak weny .-.>

Od Reik'a Cd Ravenis

Po chwili Psycho wrócił do mnie z poparzonym pyskiem.
-Ehh... Czy ja wszystko muszę robić sam?-Powiedziałem.
Zacząłem biec za dziewczyną. Po chwili skoczyłem na nią i ją unieruchomiłem.
-Zostaw mnie!-Krzyknęła.
Jej włosy powoli zaczęły płonąć więc uderzyłem ją w twarz. Zemdlała, co dało mi czas na zastanowienie się co dalej robić.
-Okurwaokurwaokurwaokurwaokurwa! I co my teraz zrobimy?!-Krzyknąłem.
-Jak to co?-Zapytał Psycho patrząc na mnie zboczonym wzrokiem.
-Nie, nie, nie. Musimy ją jakoś przekonać żeby nikomu o tym nie powiedziała.
-No weź... Przepuścisz taką okazję?
-Tak przepuszczę. Bo nie jestem takim pojebem jak ty.
Na chwilę zapadła cisza.
-A ja mogę?-Zapytał z podnieceniem Psycho.
-Nie! Ty też nie możesz!
-Eee... Chłopaki, nie chcę wam przerywać, ale lepiej będzie jak się odwrócicie.
Kiedy się odwróciłem zobaczyłem jak dziewczyna ucieka szybko w stronę miasta.
-Kurwa...

<Ravenis?>

Od Rikanane CD Vikotra

Przewracam oczami na to wszystko. Chłopak zdaje się być niedostępny na wszystko, co robię. Albo gej albo aseksualny. Posyłam mu swój podejrzany uśmiech i przyjmuję pozę niewiniątka.
- Viktor, powiadasz? Ładne imię, nazwisko też niczego sobie. Sądząc po Twoim akcencie oraz po danych osobowych, jesteś stuprocentowym Rosjaninem. Jednak coś mi tu nie pasuje... Będziesz Viciu, dobra? - dotykam jego policzka.
- Wal się. - mówi, ściągając moją rączkę ze swojego polika.
- Chętnie, ale nie mam niestety z kim. A z ruskami mi się nie widzi d*mać.
Wzruszam ramionami i wychodzę z tego przeklętego schowka. Znów zaczynam się garbić, chowam ręce ponownie w kieszenie, kieruję się w swoją stronę. Ten rusek też już zamierza odejść, zatrzymuję go słowami:
- Nawet jeśli nie ma w Tobie nic ciekawego, fajnie by było mieć Cię za przyjaciela. Jakby było Ci samotnie, zapraszam do pokoju dziewcząt nr 2. Chętnie posłucham Twoich wyżaleń oraz opowieści.
Posyłam mu ciepły, przyjazny uśmiech, ruszam w stronę pokoju. Własne zachowanie mnie dziwi, dlaczego jestem dla kogoś takiego miła. Pewnie to dlatego, że gra niedostępnego, w końcu takich najlepiej się zdobywa. Podobno.
Po pewnym czasie znajduję się przed żeńskimi pokojami, wchodzę do tego właściwego. Od razu osuwam się na ziemię z niewiadomego mi powodu. Czej, może doczłapię do łóżka, bo podnieść się nie mogę. W połowie drogi rozlega się pukanie do drzwi. Wzdycham cichutko, może ten ktoś pomoże. Zwracam głowę w stronę wejścia, przyglądam się, jak do pokoju wchodzi Viktor.
- Ej, zerwała Ci się bransoletka, więc ją przyniosłem.. - mówi, machając bransoletką - Co Ty odwalasz?
- Nie pytaj.. -patrzę na bransoletkę, to pewnie tego tak opadłam z sił- Może byś mi pomógł, co?
Viciu niechętnie wchodzi do środka, podchodzi do mnie.
- Wiem, że najchetniej byś mnie dobił, ale by Cię wywalono.
Spoglądam na miejsce, gdzie powinien mieć szyję. Przełykam nerwowo ślinę,moje dłonie zaczynają się trząść. No chyba nie. Instynkty każą mi go powalić, zatem to robię. Kładę się na nim, rozpinam mu płaszcz tak, by odsłaniał szyję.
- Przepraszam... - mówię drżącym głosem, następnie wpijam się w jego żyłę na szyi.

< Viciu? Nie zabijaj plz ;-; >

Od Shiro cd. Lucypher

Patrzyłem na niego dość nieufnie, jedynym jego plusem było to, że przynajmniej jest szczery. Dzięki temu nawet go trochę lubię, ale nie za bardzo żeby nie było. Westchnąłem.
- Spoko, ogarniam to.... -uśmiechnąłem się lekko. - No i mieszkam w pokoju numer 3 … Może kojarzysz jakąś osobę z tego pokoju... -spojrzałem na niego, chyba niestety nikogo nie kojarzył. - Albo i nie... A ty, który numer pokoju masz ?
- 1, ale w sumie nie kojarzę Ciebie nawet z widzenia, więc jesteś nowy, tak ?
- Tak...-burknąłem i ominąłem go. - To jak będziesz chciał pogadać to wiesz gdzie mnie znaleźć – wyszczerzyłem się, ukazując mu swoje wampirze kły, a niech wie z kim ma do czynienia.
Poszedłem w stronę pokoi, a on polazł za mną. Odwróciłem się.
- Skoro już idziemy w tą samą stronę, to nie idź za mną jak seryjny morderca, tylko obok mnie.
- Okej, okej... tylko nie spinaj się tak, bo Ci żyłka pęknie – podszedł do mnie i oboje, ponownie udaliśmy się w kierunku akademiku.
Szybko dotarliśmy na miejsce i w błyskawicznym tempie wszedłem do swojego pokoju, a on za mną. Okej, uspokój się Shiro. Pewnie chce tylko trochę pogadać. Zamknąłem drzwi. Na szczęście jeszcze żadne z moich współlokatorów, chyba tak to się jakoś nazywa, nie było. 
- To usiądź sobie gdzieś, a ja pójdę się przebrać...- uśmiechnąłem się i poszedłem się przebrać.
Wróciłem po chwili i spojrzałem na niego. Siedział przy stole, na którym położyłem dwa kubki, do których nalałem wody i też usiadłem. Przez długi czas w ogóle się nie odzywał, co powoli zaczynało mnie wnerwiać.
- Masz zamiar coś w ogóle powiedzieć ? - zapytałem dość spokojnie.
- Coś na pewno... tylko myślę jak to ująć...- westchnął.
No dobra, postanowiłem mu dać trochę czasu na namyślenie się. Koniec końców usnąłem. Po jakimś czasie ktoś zaczął mnie szturchać.
- Nie śpij, bo cię okradną...- oczywiście był to Lucek.
Podniosłem łeb do góry.
- Nie mam nic cennego, więc mam to w du...głęboko w nosie. No to w końcu namyśliłeś się ? Bo zaczynasz mnie wkurzać.

< Lucek ? XD >

Od Lucyphera Cd Shiro

Człowiek wiąże sobie sznurówki u glanów, a nagle jakiś dekiel wpada na Ciebie i nawet nie przeprosi. Co tu się odjebuje? Nikt tutaj nie ma oczu czy co? Patrzę w oczy mojemu napastnikowi, uśmiecham się ostrzegająco. Myśli, że jest wyższy, huh? Wstaję z satysfakcją, że chłopaczek musi podnieść głowę. Prycham cicho. 
- No siema, stary. Mam coś dla Ciebie. -mówię, grzebiąc w torbie.
- Co? - chyba nie ogarnia, o co chodzi. 
Wyciągam kłapkę na much... znaczy się na napastników oraz zaczynam bić go po głowie. Ten wytrzymuje to przez kilka chwil. Potem łapie kłapkę, wyrywa mi ją z rąk. Nagle dostaję z pięści w twarz aż mną zarzuca. Niby coś boli, ale nie aż tak jak zawsze myślałem. 
- Stary... Mniej brutalniej, oky? Nie widzi mi się z Tobą bić. Szkoda czasu na to, możemy zostać przyjaciółmi. Będziemy laski wyrywać. Raczej ty, ja Ci pomagać będę, bo swoją już mam. Tylko jej jeszcze tego nie powiedziałem. Nie, że się wstydzę raczej nie jestem pewien swoich uczuć. Wiesz, zdarza się. - wzruszam ramionami- Jestem Lucypher Nakumae, mów mi po prostu Lucek. Nie lubię swojego pełnego imienia. Brzmi jakbym był jakimś księciem piekieł, a synem szatana nie jestem. Bratankiem bardziej, ale do wujka przyznać się nie przyznam. Gwałci małych chłopców, a kobiety sobie nie znajdzie. Mówi, że mu nie potrzebna. Jest gejem, to dlatego. Nie mam nic przeciwko, mój wujek jest nawet spoko. Dobra, nieważne. Jak ty się nazywasz? Który pokój? A i miło poznać.
- Shiro jestem... A co Cię w ogóle mój pokój interesuje? - burknął cich

<Shiru? Xd >

Od Viktora

Jestem tutaj od wczoraj i jakoś dobrze idzie... " Viktor nie kracz!" wydarłem się na samego siebie, z powodu tego że często kiedy se tak mowie to los podstawia mi nogę żebym o nią się potknął. Przechadzałem się po pobliskim lesie słuchając śpiewu ptaków bo okazało się że idiota Viktor zapomniał słuchawek w pokoju. Ale jedno dobre zakończenie tego tematu jest takie że nikt nie może mnie zajść od tyłu bo będę to słyszeć. Dobra muszę przestać gadać o dobry sprawach bo zaraz rozwalę cały dzień, zaczęło mi się powoli nudzić bo niczego ciekawego nie było widać. Więc żeby zaspokoić moją nudę podniosłem ręce wyżej i zacząłem oglądać moje czarne rękawiczki. Naprawdę nie mogę uwierzyć co może człowiek zrobić żeby zaspokoić znudzenie. Nawet nie zauważyłem kiedy dotarłem na nie znaną mi w ogóle polanę. Zauważyłem też że na środku tej otóż polany stało wielkie i stare drzewo które dawało dużo cienia a szkoda nie skorzystać z takiej okazji. Więc powolnym ruchem ruszyłem w stronę drzewa. Kiedy wszedłem pod koronę drzewa od razu zrobiło mi się chłodniej i przyjemniej. Usiadłem wygodnie opierając plecy o korę, zacząłem rozmyślać o tym co porabia w tej chwili moja młodsza siostra. Zamknąłem delikatnie oczy całkiem odprężony, nawet nie zauważyłem kiedy zasnąłem. 
~ Nie określony czas później ~ 
Nagle z snu wyrwały mnie głosy które dochodziły z daleka. Otworzyłem powoli oczy i wychyliłem się podpierając się jednocześnie lewą ręką o kolano. Ujrzałem pięciu chłopaków w okolicach 20 lat. Rozmawiali ze sobą o dziewczynach i innych sprawach. Podniosłem się całkowicie i zacząłem powoli odchodzić od nich, nie miałem ochoty na takie towarzystwo a dokładniej w ogóle na żadne nie miałem. Odwróciłem się żeby zobaczyć czy podążają za mną, okazało się że czterech z nich stanęło pod drzewem a piąty z nich zaczął iść w moją stronę z wrednym uśmieszkiem. Już powoli domyślałem się o co chodziło w tym wszystkim więc zacząłem uciekać ile sił w nogach a większy ode mnie chłopak ruszył za mną w pogoń. Nie chciałem zostać pobitym przez pięciu dresów którzy chcieli pewnie forsy. odwróciłem się przy zobaczyć że biegnący za mną chłopak to brunet o oliwkowych oczach, na pewno nie był z liceum. Pech chciał że potknąłem się o kamień i przewróciłem się, chciałem się podnieść lecz brunet przycisnął mnie do ziemi. Reszta widząc że brunet mnie unieruchomił podbiegła do nas z idiotycznymi uśmieszkami na ich twarzach. 
- Dawaj kasę ! - Wydarł się brunet prosto do mojego ucha. Odwrócił mnie tak że leżałem na plecach. Nie wiedziałem co mu odpowiedzieć, wrednym tekstem nie bo bym dostał z pięści. Więc zdecydowałem się powiedzieć mu prawdę : 
- Nie mam pieniędzy więc się ode mnie odwal ! - Syknąłem w odpowiedzi. 

< Ragnarok ? :3 >

Od Shiro

Dopiero co dołączyłem do „Liceum Tsuruya”, a już na dzień dobry musiałem mieć takie „szczęście”, że taksówka którą jechałem zepsuła się. Od jakieś godziny szukałem tego ch*lernego budynku szkoły, aż w końcu udało mi się go znaleźć. Bardzo szybkim krokiem poszedłem w kierunku akademika, wszedłem do skrzydła przeznaczonego dla facetów, a następnie do pokoju z numerem 3. Okazało się, że dziele go z takim małym trapem, bo trochę trudno stwierdzić, czy to baba czy chłopak. O dziwo dość szybko się z nim dogadałem, więc chyba nie powinno być, aż tak źle. Odstawiłem swoje torby gdzieś z boku. Umyłem się, ubrałem, a następnie pogrążyłem się w głębokim śnie.
~~ 
Rano obudził mnie budzik. Z wielkimi oporami wstałem i ubrałem się w szkolny mundurek. Następnie udałem się na lekcje i chyba siedem godzin lekcyjnych spędziłem na gapieniu się w okno. Wyszedłem z klasy i jak najszybciej chciałem udać się do pokoju, jednak przez przypadek wpadłem na osobę niższą od siebie. No brawa dla mnie, przecież mam tylko 184 centymetry wzrostu, a ja już przetrącam wszystkich dookoła. Spojrzałem w dół aby ujrzeć osobę, którą przewróciłem przez swoją nie uwagę.

< Ktoś ? ;w; >

piątek, 24 czerwca 2016

Od Viktora CD Rikanane

Dobra Viktor... Nie wybuchaj. Uspokoiłem się na tyle żeby móc przemyśleć całą tą nieprzyjemną sytuacje. Jakaś nieznana mi baba zaciąga mnie wierząc że jestem dziewczyną, wpycha mnie do środka magazynu i przygniatając mnie do ziemi wciska swoje ręce i maca mi klatkę piersiową. No super, kobieca wersja Sherlocka od spraw piersiowych. Westchnąłem zamykając oczy żeby nie spoglądać na starszą dziewczynę, miała taką speszoną minę jak każdy który dostawał odpowiedzi o mojej połci. Najchętniej w tej chwili bym zdjął moje rękawiczki i ją zamroził lecz wtedy na sto procent by mnie z stąd wywalili a wtedy mój plan o ucieknięciu z siostrą by nie wypalił. 
- Jestem chłopakiem.- Odpowiadam myśląc o tym że zaraz ona stąd wybiegnie z piskiem. To była jedyna myśl która doprowadziła do jakiegoś większego poziomu spokoju. Nieznajoma szybko wyciąga swe ręce spod mojego płaszczu ale dalej siedzi na mnie jak na jakieś pufie. Dziewczyna spogląda na mnie zainteresowanym wzrokiem, ciekawe co jej teraz wpadło do głowy. "Strach się bać po prostu" myślę sarkastycznie wbijając mój stalowy wzrok w nieznajomą. 
- Myślałam że jesteś dziewczyną.- Odpowiedziała lekko zawiedzionym tonem. " Wszyscy mi tak mówią, nie martw się o to" mruknąłem do siebie w myślach. Rikanana jak to się przedstawiła przechyliła lekko głowę w prawą stronę, cóż pewnie przygląda mi się z próbą znalezienia czegoś " chłopięcego " we mnie. Powoli coś zaczęło mnie boleć w okolicach karku, pewnie z powodu tego że leżę na twardym podłożu. 
- Mogłabyś łaskawie ze mnie zejść?- Zapytałem lekkim podenerwowaniem w głosie. Podenerwowałem się z powodu tego że Rikanana przebiła się przez moją strefę prywatną a za tym chyba nikt nie przepada. Rudowłosa uśmiechnęła się wrednie i zbliżyła się twarzą do mojej. Skrzywiłem się lekko przez to, powoli na prawdę się zdenerwuje i nie będzie tak słodko. Dobra koniec tego pięknego, zebrałem całą siłę w rękach i zepchnąłem z siebie dziewczynę. Rika upadła na swoje cztery litery a ja żeby nie dać się ponownie przygnieść do ziemi jak najszybciej się uniosłem i spojrzałem na nią lekko wkurzony. Zmrużyłem oczy na jedną sekundę żeby je ponownie otworzyć. Rikananę podniosła się w tym czasie i spogląda na mnie tym samym wzrokiem co ja na nią. Wciągnąłem dużo powietrza a po policzeniu do dziesięciu powoli wypuściłem powietrze. Dziewczyna tak jakby nie chętnie się mnie zapytała : 
- Jak masz na imię ? Podniosłem lekko brew ku górze nie chciało mi się przedstawiać ale co mi tam szkodzi, no tylko to że może mnie nazwać od rusków i tym podobne. 
- Jestem Viktor Valentin Aristow.- Mruknąłem cicho w odpowiedzi. 

< Rikanana? Nope :3 > 

Od Rikanane

Przechadzam się po korytarzu wolnym i leniwym krokiem. Rozglądam się w poszukiwaniu czegoś ciekawego, za nudno w tej szkole jest. Poprawiam grzywkę, która zasłania mi widok, wkładam ręce do kieszeni bluzy, a następnie garbię się lekko. Ze względu na to, że nikogo w pobliżu nie było, mogłam pozwolić sobie na takie coś. Nie lubię udawać kobiecą, kiedy jest to nie jest potrzebne. Po przejściu całej szkoły wychodzę na dziedziniec. Od razu czuję na sobie uderzenie gorąca, żałuję, że nie ubrałam czegoś lżejszego. Mierzę wzrokiem wszystko, co się da, jedynie w poszukiwaniu cienia. Postanawiam usiąść na ławce koło wejścia, tam jest najwięcej cienia. Dyszę ciężko, gorąco źle na mnie działa. Odchylam głowę do tyłu, zamykam oczy. Po pewnej chwili słyszę tupot ciężkich butów, który wyrywa mnie ze stanu agonii. Gwałtownie odwracam głowę w stronę dźwięku, otwieram oczy i widzę dość wysoką dziewczynę biegnącą w stronę budynku szkoły. Chyba również nie znosi zbyt dobrze upałów, gdyż ledwie co się trzyma na nogach. Spostrzegam najważniejszą rzecz, a raczej jej brak… Gdzie ona ma cycki? Deska czy co? Wzruszam na to ramionami. Czej, może sprawdzę to dokładnie.. Uśmiecham się i wstaję. Idę za dziewuszką, toruję jej przejście.
- Hej, jestem Rikanane. Mów mi Rika. Chodź ze mną – mówię, i biorąc za rękę, ciągnę za sobą – Gorąco dzisiaj, prawda? Nie daję rady, czuję jakbym miała się rozpuścić. Pewnie to dlatego, że noszę bluzę, która zastępuje kilka bluzek. Taka gruba jest, uwierzysz. Może powinnam ją ściągnąć, ale mi się nie chce. Jest wolne, to nie będę ubierać się jak jakaś lafirynda. Wiesz, cycki na wierzchu i w ogóle. Nie mój styl.. No chyba, że chodzi o nocne życie. Wtedy to jak najbardziej obcisłe rzeczy. Może kiedyś wybierzemy się razem. Obie musimy dostać coś od życia. W końcu to męczące nie mieć chłopaka, nieprawdaż? Ja nie narzekam, ale po prostu… No ten.
I tak ględzę, ględzę, nawet dziewczynie dojść do słowa nie dam. Zauważam jakże kuszące drzwi od magazynku , więc przyciskam znajomą do nich. Już zamierza coś powiedzieć, gdy otwieram drzwi i obie upadamy na ziemię. Wstaję, ciągnę ją do środka, zamykam drzwiczki. Panuje niezwykła ciemność, lecz ja wszystko widzę. Siadam na biodrach dziewuszka, podczas gdy ona szamota się pode mną.
- Zostaw mnie, wariatko! Co z Tobą jest nie tam?! – wrzeszczy i wali mnie po brzuchu pięściami. Boli, muszę przyznać.
- Zaraz Cię puszczę, ślicznotko. Pozwól mi coś zobaczyć… - wsuwam swoje łapki pod jego płaszczyk, a potem jeszcze pod koszulkę, za to ona wydaje z siebie pisk.
Dziwię się, gdy nie wyczuwam nic a nic. Unoszę jedną brew i uśmiecham się speszenie. Ups, wpadka.
- Ty jesteś dziewczyną czy chłopakiem…? – pytam niepewnie.

< Viciu? Ciemny pokój, napalona dziewczyna, wiesz co robić ( ͡° ͜ʖ ͡°) XDD >

Ragnarok Ryutaro

Imię: Ragnarok 
Nazwisko: Ryutaro
Pseudonim: Rag
Wiek: 17
Płeć: Mężczyzna
Aparycja: Zacznijmy od jego głowy. Włosy ma zwykle w nieładzie, na ustach zawsze ma maskę gazową lub bandanę. Oczy zawsze ma czerwone ale nosi niebieskie soczewki kontaktowe i tego nie widać. Teraz zejdźmy trochę niżej. Prawie zawsze ma na sobie białą koszulę z jakimś wzorem i rozpinaną bluzę z kapturem. Zawsze ma na sobie dżinsy i jakieś sportowe buty.
Charakter: Ragnarok praktycznie cały wolny czas spędza w katakumbach pod miastem lub jara trawę. Też w katakumbach pod miastem. Z reguły jest miłą osobą ale potrafi zrobić się agresywny. Zwłaszcza jeżeli ktoś zaczepia kogoś słabszego lub kiedy się upije. Nawet jeżeli ma zły dzień i jest dość wkurzony to nie pokazuje tego. Ragnarok ma bardzo mocną głowę. Dość dużo czasu zajmuje mu upicie się czy zjaranie. Oprócz jarania i picia cały dzień, w wolnych chwilach chodzi na strzelnicę. Jest znawcą broni palnej i ma kilka prawdziwych broni w lesie.
Pokój: Nr. 2
Głos: Kliku
Zauroczenie: ---
Chłopak/Dziewczyna: ---
Rodzina: ---
Motto: ---
Urodziny: Strzelec
Lubi:  Strzelać | Jarać trawę | Pić | Biegać | Chodzić po kanałach | Skakać po budynkach | Siedzieć w lesie
Nie Lubi: Braku trawy... I... Właściwie to tylko tego. Bez tego nie dał by rady
Zajęcia dodatkowe: Jeździectwo 
Zajęcia z przemiany: Demon
Inne zdjęcia: ---
Kontakt: Reik
Inne:
-Jest w połowie demonem.
-W wolnym czasie często przebywa na strzelnicy.
-Uwielbia broń palną i chowa kilka prawdziwych broni w starym bunkrze znajdującym się w lesie.
-Ma kilka plantacji marihuany
-Ma Rosyjskie korzenie
-Biegle mówi po Rosyjsku, Czesku, Polsku i Chińsku
----------------------------------------------------------------------------
Chowaniec

Przedstawiam smoka Drago. Jest to demon. Potrafi ziać ogniem na różne kolory, szybko latać, mówić i używać telepatii. Demon ten jest jednak dość głupkowaty i rzadko mówi. Ragnarok traktuje Drago bardziej jako maskotkę a nie jako potężnego demona.

Punkty: 65

Od Viktora

Po pół godzinnej jeździe autobusem która była udręką wreszcie dotarłem na miejsce. Wcisnąłem guzik z napisem stop i wyszedłem z białego autobusu. Odwróciłem głowę w moją lewą stronę żeby ostatni raz spojrzeć na już od jeżdżący pojazd. Westchnąłem cicho szczęśliwy a jednocześnie zmartwiony o to że zostawiłem Izabelę razem z rodzicami a raczej z matką i potworem nazywanym ojcem. Skierowałem me stalowoniebieskie oczy w stronę budynku który miał zostać teraz mym nowym domem. " Liceum Tsuruya" w mojej głowie z dwudziesty raz pojawiła się nazwa tego ośrodka. Ściągnąłem plecak z pleców i kucnąłem żeby go otworzyć. Zacząłem szukać informatora który dostałem w liście z informacją o tym że mnie przyjęli do liceum. Po minucie eksplorowania plecaka wyjąłem z niego małą papierową książeczkę z zdjęciem budynku i wielkim napisem " Liceum Tsuruya ", przy okazji też wyjąłem moje wielki słuchawki. Zamknąłem plecak i przełożyłem tylko prawą szelkę przez ramię. Otworzyłem informator i moim oczom ukazała się mapa całego liceum i jego terenów. Co mnie najbardziej obchodziło to znalezienie pokoju 1 dla chłopaków do którego zostałem przydzielony. Szybko załapałem że pokoje, stołówka i biblioteka znajdują się w lewym skrzydle liceum. Wiedząc gdzie mam zmierzać, założyłem słuchawki na uszy i ruszyłem w stronę budynku słuchając piosenki " Florence and The Machine - Seven Devils ". 
~ Jakiś nieokreślony czas później * 
Błądziłem po całym skrzydle z jakieś 300 lat a dalej nie mogłem znaleźć pokoi. Na razie dowiedziałem się że ten budynek ma masę korytarzy które często prowadziły albo do jakiś salonów czy czegoś w tym stylu. Ale jeden plus to jest taki że dowiedziałem się gdzie jest stołówka i biblioteka. Zobaczyłem dużo nowych twarzy a najczęściej były to dziewczyny więc pewnie chłopków jest mniej. Miałem szczęście że nikt na razie mnie nie zaczepił, tym lepiej dla niego po za bardzo byśmy pewnie nie rozmawiali. Rozejrzałem się do około, znalazłem się w długim korytarzu a po każdej stronie stały troję drzwi. A obok każdego znajdowała się tabliczka z numerem pokoju i dla kogo był przeznaczony. Podszedłem do drzwi które należały do pierwszego pokoju dla chłopaków. Nagle przez grającą muzykę na całym poziomie usłyszałem czyiś głos, nie mogłem powiedzieć czy to była dziewczyna czy chłopak. 
- Hej to pokój dla chłopaków!- Przez głośną muzykę ledwo co przebiły się tę słowa. " Kolejna osoba myśląca że jestem dziewczyną" pomyślałem ściągając prawą słuchawkę z ucha. Zawsze byłem ciekaw czemu wszyscy mnie uważali za dziewczynę, postura czy włosy. Pewnie nigdy się nie dowiem więc po co pytam. 

< Ktoś chętny ? :3 >

Od Ravenis Cd Reik

Skakałam po drzewach najszybciej jak mogłam. Pomagałam sobie "jetpakiem", który pomagał mi przelecieć przeszkody. Po chwili jakiś zwierz mnie złapał. Szybko go podpaliłam tak, by mu nie zrobić krzywdy, a tak, by go odstraszyć. Na szczęście się wystraszył, a ja mogłam uciec. To tylko... tylko mężczyzna, który chce mnie zabić tak samo jak moją matkę! 
Po chwili ktoś na mnie skoczył i unieruchomił.
- Zostaw mnie! - krzyczałam, a moje włosy zaczęły powoli płonąć.

<Reik?>

Shiro Hitachin


Imię: Shiro

Nazwisko: Hitachin
Pseudonim: Akuma, 
Wiek: 18
Płeć: Mężczyzna 
Aparycja: Brązowowłosy chłopak o żółtych oczach, a tak przynajmniej się wydaje. Tak naprawdę jego włosy są białe, ale przefarbował się z wiadomych tylko mu powodów, a jego oczy są dwukolorowe (prawe jest fioletowe, a lewe niebieskie) . Na co dzień często nosi białe/czarne bluzki i do tego dżinsy, a buty nosi takie jakie mu się zachce (nie no w szpilkach nie chodzi xd ). No a do szkoły mundurek. Zawsze w jego koszuli są odpięte trzy górne guziki. Na prawej ręce ma tatuaż w kształcie smoka. Jest dść umięśniony, bo dużo, z pewnych przyczyn, ćwiczył.
Charakter: Jest dość przyjaznym i miłym chłopcem, ale tylko dla pań. Dla innych mężczyzn jest dość często pyskaty i wręcz wrogo nastawiony, ale to nie zmienia faktu, że po jakimś czasie może się z kimś dogadać. A przynajmniej stara się. No cóż bywa dość zboczony i nie ukrywa, ze jest podatny na kobiece wdzięki. Bardzo łatwo go omamić, jednak jeśli coś nie będzie mu pasowało potrafi szubko się ogarnąć. Bywa dość bystry, ale to tylko wtedy kiedy ma dobry dzień. Często stoi gdzieś z boku i zbyt dużo się nie odzywa, ale jeśli trzeba to potrafi powiedzieć dość dużo, a przynajmniej wtedy kiedy ktoś go wkurzy. Jest nieokrzesany i nieprzewidywalny, w każdej chwili może przyłożyć jakiemuś facetowi, oczywiście jeśli będzie to konieczne. Kobiet nie bije. Dla niego szczerość do podstawa, więc wszystko mówi wprost i oczekuje tego samego od innych. I w sumie ma to gdzieś jeśli ktoś z tego powodu się na niego obrazi. Miłość i zauroczenie, to dla niego abstrakcyjne pojęcia, on woli „zabawę” bez żadnych zobowiązań. Chociaż możliwe, że potrafiłby się zmienić dla jakieś dziewczyny, która naprawdę, jakimś udem, podbiła jego serce.
Pokój: 3
Głos: Klik
Zauroczenie: za dużo żeby wymieniać V:
Dziewczyna: Pff, on i jakiś związek 
Rodzina: Kou i Takahashi Aoyagi (przybrani bracia) 
Motto: „Uważaj kogo gryziesz, bo czasami możesz stracić ząbki
Urodziny: 8.03 | Ryby 
Lubi: 
- Ładne dziewczyny
- Szczere do bólu osoby
- Grać na gitarze
- Ćwiczyć
- Pić krew kobiet
- Blondynki, ale i tak w sumie mu wszystko jedno
Nie Lubi: 
- Homofobów
- Dziwnych / głupich ludzi
- Kłamstwa ( za to może ktoś oberwać x: )
- Bycia w stosunku do niego fałszywie miłym
- Mówić zbyt dużo o sobie
- Zobowiązań
Zajęcia dodatkowe: Judo
Zajęcia z przemiany: -
Inne zdjęcia: C:
Kontakt: mysza888- howrse
Inne: 
- Jest pół demonem / pół wampirem
- Może zamiast krwi, spożywać ludzkie jedzenia, ale za długo tak nie pociągnie
- Dość szybko odrastają mu włosy, co go dość często denerwuje
- Zabił pewną osobę, ale nie żałuje tego...
- Jego oczy mogą zmienić barwę na czerwoną, nawet jeśli ma na nich soczewki
Punkty: 40 

czwartek, 23 czerwca 2016

Viktor Valentin



Imię: Viktor Valentin

Nazwisko: Aristow, dumny jest z posiadania tego nazwiska.
Pseudonim: Cóż nie miał jeszcze takiej okazji wymyślić coś lecz niektórzy koledzy z okolicy mówią na niego " Dziewucha".
Wiek: 17
Płeć: Samiec człowieka lecz niektórzy na początku sądzą że to dziewucha.
Aparycja: Chłopak wzrostu 169 cm o stalowoniebieskich oczach. Jego półdługie włosy mają kolor śnieżnobiałego śniegu z lekkim metalowym połyskiem. Najczęściej chodzi w długim, szarym płaszczu z czarnym futerkiem w okół karku które zasłanie całą szyje. Do tego często czarne spodnie lub szare, a na rekach nosi czarne rękawiczki których nigdy nie ściąga i nie polecam ich próbować ściągnąć samemu, to może okazać się niebezpieczne dla twego życia jeśli ono cię w ogóle interesuje. Pod płaszczem nosi biały T-shirt ale rzadko go ujrzysz bo za często nie ściąga płaszczu no oprócz tego kiedy idzie spać. Pod koszulką znajdziesz tylko same blizny po zszywaniu ran zadanych przez bicz który należy do jego ojca, powodem tego że albo Viktor zrobił coś czego nie miał zrobić albo to była jego siostra która coś zrobiła a często Viktor wmawiał ojcu że to jego wina żeby siostra nie czuła tego samego co on. Kiedy jakimś nie wiadomym cudem ściągniesz rękawiczki z rąk Viktora to ujrzysz coś czego za bardzo byś się nie spodziewał po nim, dwie blizny na każdej ręce które trochę przypominają znak " równa się ", to z powodu tego że Viktor próbował popełnić dwa razy samobójstwo a za drugim razem to już prawie był razem z umarłymi. Chłopaka można najczęściej zobaczyć z czarnymi słuchawkami z niebieskimi ozdobieniami. A na plecach często nosi czarny plecak.
Charakter: Od razu można zauważyć że Viktor nie jest często uśmiechającym się chłopakiem. Nie przepada za towarzystwem innych, woli spędzać czas samotnie. Nie ufny do nieznajomych osób, aspołeczny chłopak który wie co to znaczy prawdziwe życie, które nie jest usłane różami. Doświadczył na własnej skórze przemocy domowej z tego powodu nie ma zaufania do innych. Woli działać w pojedynkę. Cichy, woli siedzieć samotnie niż z innymi. Po prostu nie umie złapać kontaktu z innymi chłopakami z liceum, obwinia za to swój dziewczęcy wygląd. Lub z powodu tego że jest rodowodowym Rosjaninem. Zawsze marzył o tym żeby skosztować zakazanego dla niego jabłka którym jest miłość, nigdy nie poczuł czegoś takiego ze strony rodziców, siostra próbowała pokazać gdzie to jabłko się znajduje lecz Viktor ją olewał bo to nie było to... A teraz nie wierzy w coś takiego jak miłość. Jak podejdziesz za blisko jego strefy prywatnej to albo możesz się wycofać powoli lub stanąć do walki słownej. Ale jeśli chcesz spróbować przebić się przez jego lodową barierę to będzie mogło trwać wiecznie ale jeśli jakimś cudem uda ci się go trochę przełamać to możesz ujrzeć chłopaka który tak naprawdę nie jest zły do szpiku kości lecz jest zagubiony w tym całym świecie. Który przez swoje całe życie był uważany za piąte koło u wozu, a dokładniej od razu po urodzeniu rodzice mówili na niego " piąte koło " " pech " i tym podobne. Gdy jego młodsza siostra się urodziła postawił sobie za cel żeby ją bronić przed całym złem które czyha na tym świecie. Oczywiście każdą karę która miała spotkać jego siostrę to on brał na siebie. Często musiałam jeździć do szpitala z powodu tego że ojciec łamał mu rękę lub nogę albo z powodu tego że Dimitri za mocno zamachnął się biczem co spowodowało na plecach i na brzuchu Viktora wielkie rany które trzeba było zaszyć. Marzy tylko o tym żeby uciec jak najdalej zabierając ze sobą Izabelę, żeby zostawić tego potwora- ojca i matkę która dbała tylko o młodszą córkę. Pilnie się uczy by kiedy ucieczka by się powiodła to żeby zarobić na jedzenie i szkołę dla Izabeli. Na koniec : Viktor to tak naprawdę miły chłopak który tłumi w sobie uczucia by nie wpaść w jakieś kłopoty, kocha swoją młodszą siostrę nad życie lecz nie okazuje tego.
Pokój: numer 1
Zauroczenie: Cóż, za bardzo nie jest dobry w tych sprawach. Na razie woli nie wpadać w bagno po uszy.
Chłopak/Dziewczyna: Po co ?
Rodzina:
~ Ojciec - Dimitri. ( Stanowczy, surowy i suchy. Lecz okazuję to uczucie nazywane miłością ale najgorsze że tylko do matki, a Viktora i Izabelę traktuje jak psy)
~ Matka- Waleria. ( Waleria w porównaniu do ojca jest miła, słodka i naiwna. Oczywiście faworyzuje młodszą siostrę Victora, Izabele. )
~ Młodsza siostra - Izabela. ( Zawsze szczęśliwa mała istota która co pięć sekund opowiada jakiś żart żeby poprawić białowłosemu humor, zdarza się że jej się to udaje.)
Motto: "Кто хочет иметь друга без недостаков - остается без друзей" czyli po polsku
- Kto chce przyjaciela bez wad - zostaje bez przyjaciół.
Urodziny: 13.08, okazało się że ten pan ma pecha gdyś urodził się w piątek. Lew
Lubi:
~ Siedzieć samemu
~ Jelenie
~ Frappe z białej czekolady z posypką z cynamonu
~ Historie
~ Mateczkę Rosję
~ Słuchanie muzyki
~ Natury
~ Kotowate i psowate
~ Węże
~ Książki, opowiadania i rysowanie
~ Różę
~ Jesień
~ numer 13
Nie Lubi:
~ Robali
~ Przebywania w towarzystwie
~ Tych którzy uważają go za kobietę
~ Rasistów
~ Chamskich ludzi
~ Głośnych dźwięków ( Oprócz muzyki ofc. )
~ Zimy, Lata i Wiosny
~ Gadatliwych osobników
~ Ryb jako posiłku z powodu alergii
~ Czepialskich
~ Czekać
~ Swojego ojca
~ Słowa " dziewucha"
Zajęcia dodatkowe: Siatkówka
Zajęcia z przemiany:
Inne zdjęcia: -
Kontakt: dzikekonie1357( Howrse)
Inne:
* Umie kontrolować śnieg i lód, umie dotykiem zamrozić rzeczy ( Powód 1 dlaczego nosi rękawiczki )

* Dwa razy próbował popełnić samobójstwo i po tym zostały blizny ( Powód 2 dlaczego nosi rękawiczki )
* Umie ładnie rysować zwierzęta i roślinny
* Marzy o tym żeby kiedyś założyć ośrodek dla dzikich zwierząt
* Jest uczulony na ryby, zaczyna się dusić i dostaje wysypki wszędzie
* Urodził się piątek 13 o 23.32
* Jeździł kiedyś konno
* Złamał dwa razy lewą rękę, jeden raz prawą, dwa razy prawą nogę i jeden raz lewą. Ofc, z powodu ojca
* W podstawówce nazywali go czarnym kotem z powodu że przynosi na siebie pecha.
* Ładnie śpiewa
* Urodził się w Moskwie a w wieku 9 lat przeprowadził się do Japonii z razem z rodziną.
Punkty: 30