Obudziłam się w momencie, gdy taksówka przestała się przemieszczać.
Zaspanym wzrokiem wyjrzałam przez okno. Moim oczom ukazał się wysoki
budynek, bardzo przeszklony i w kształcie kanciastej litery „U”. Liceum
Tsuruya.
- 1656 jenów prosz – od szyby oderwał mnie głos kierowcy.
Wyjęłam portfel, a z niego należne pieniądze, po czym wzięłam plecak
będący bagażem podręcznym i wyszłam z taksówki. Czekałam przez chwilę na
kierowcę, jednak zapomniałam, że odmówiłam jazdy „limuzyną”, a w
Japonii nie ma tradycji pomagania w wyciąganiu z samochodu walizek
pasażera. Gdy dostrzegłam więc wściekłe i wyczekujące spojrzenie
mężczyzny, który obrócił się w fotelu i wyjrzał przez okno, aby mnie
popędzić skoczyłam czym prędzej do bagażnika i wyjęłam swoją walizkę.
Pewnie większość dziewczyn powiedziałoby w tym momencie:
„Ożeszmatkojedyna, zmieściłaś się w jednej walizce?!”. Dodałabym
jeszcze, że połowę jej objętości zajmują książki i komiksy. Szok,
niedowierzanie, rozpacz. Spokojnie, już wyjaśniam ten cud natury. Wcale
nie jestem babochłopem, który pakując się uznał, że będzie przez tydzień
nosił tę samą koszulkę i dżinsy. Zachowałam się bardzo kobieco i jak na
„rozpieszczone-dziecko-z-dobrej-rodziny” przystało zamierzałam
pieniądze, które otrzymałam od rodziców wydać po części na ubrania. Od
razu nasuwa się więc pytanie; „To jak wyobrażasz sobie powrót do domu?” i
szczerze mówiąc, jeszcze o tym nie pomyślałam. Podczas, gdy mój umysł
był zajęty rozwiązywaniem tych jakże poważnych i egzystencjalnych
problemów, nogi przemieszczały się w kierunku budynku, a nawet
przekroczyły próg szkoły. Wtedy stanęłam na środku przeraźliwie pustego
korytarza i nie wiedziałam co z sobą zrobić. Nagle usłyszałam zbliżające
się w moim kierunku kroki. W oddali, na końcu korytarza dostrzegłam
ludzką (jak mniemam) sylwetkę. „Dobra, Hiro, weź się w garść i zapytaj
się tej osoby… właśnie! Co, do ch.olery jasnej, mam powiedzieć?!”. Ja w
panice wymyślałam, jak mogłabym zacząć konwersację, a osoba była coraz
bliżej. Byłam już w stanie dostrzec, że była niskiego wzrostu
dziewczyną, miała intensywnie niebieskie włosy oraz sprawiała wrażenie
osoby zadowolonej z życia i na ogół szczęśliwej. Ona również mnie
dostrzegła. Uśmiechnęła się do mnie wesoło. Gdy zbliżyła się na
odpowiednią do prowadzenia dialogu odległość otworzyłam usta, lecz
zamiast usłyszeć kulejącą japońszczyznę z brytyjskim akcentem, do moich
uszu dobiegł delikatny, niższy niż się spodziewałam głos dziewczyny.
- Hej, w czymś pomóc?
W jednym momencie cały mój plan odnośnie wyglądu i przebiegu nieuniknionej rozmowy legł w gruzach.
- Em… - zaczęłam jakże elokwentnie – Możesz… Znaczy się, czy mogłabyś mi wskazać… gabinet dyrektora, uprzejmie Cię proszę.
Czekając na odpowiedź dziewczyny zganiłam się w myślach i zwyzywałam od
najgłupszych i najbardziej aspołecznych ludzi tego świata.
<Gou?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz